czwartek, 27 listopada 2014

Doctor Who - Przedsmak świątecznego odcinka

Ósmy sezon serialu jakiś czas temu dobiegł końca. Ale przygody Doktora się na tym nie kończą bowiem jeszcze w tym roku, czeka nas jeszcze odcinek specjalny. Tradycyjnie (choć nie zawsze) jest on związany ze świętami i emitowany jest w grudniu.

Jakiś czas temu pojawiła się krótka zapowiedź specjalnego odcinka i mogliśmy co nieco zobaczyć i przekonać się co nas czeka.



W ostatnich dniach również podano tytuł tegoż odcinka. Epizod ten będzie zatytułowany Last Christmas. 

Pojawił się również plakat promujący świąteczne przygody Doktora, który na swojej drodze spotyka - jak widzieliśmy na powyższej zapowiedzi - dobrze nam znanego Świętego Mikołaja.



Na kanale BBC Children in Need na YouTube możemy również obejrzeć nieco ponad dwie minuty z tego odcinka. W tym krótkim urywku widzimy rozmowę Clary z Mikołajem.



Do emisji pozostał niecały miesiąc i każdy zastanawia się nad tym o czym od dawna plotkowano. Czy będzie to ostatni występ Clary u boku Władcy Czasu? Jeszcze przed emisją ósmego sezonu mówiło się że Jenna Coleman opuszcza serial. Na razie nie mamy żadnych potwierdzonych informacji. Czy Doktor będzie szukał nowej Towarzyszki dowiemy się dopiero po emisji odcinka specjalnego.

Więcej o serialu:

poniedziałek, 24 listopada 2014

Fantastyczne szorty #1: Latający Człowiek i Łzy Stali

Czasami nie możemy dostać tego czego byśmy chcieli. Niestety tak już bywa. Musimy zadowolić się tym co jest.
Jeżeli chodzi o filmy i seriale bywa tak samo. W tym jednak przypadku jest jednak światełko w tunelu. A tym światełkiem jest internet. Dokładniej dzieła, które w internecie są publikowane. Które choć w pewnym stopniu mogą ten apetyt zaspokoić.

Wpisem tym chcę zapoczątkować cykl (straciłem rachubę, który to już z kolei), w którym chciałem prezentować produkcje, które w internecie są publikowane, utrzymane są w konwencji fantastycznej, czyli produkcje sci-fi, fantasy, paranormal oraz te-nie-do-końca zdefiniowane. Przede wszystkim jednak zasługujące na to by o nich wspomnieć...
Oczywiście wszystko jest kwestią gust, aczkolwiek w tym przypadku dyskusja jest mile widziana i wręcz oczekiwana :)
Na pierwszy ogień idą...

The Flying Man

Short autorstwa Marcusa Alqueresa który napisał scenariusz, wyprodukował i wyreżyserował tego shorta. Człowiek orkiestra można powiedzieć.
Krótki film przedstawia nam sytuację, gdzie w pewnym mieście pojawia się latający człowiek.
Tak. Latający człowiek posiadający supersiłę. Niczym superbohater. Tylko, że nie do końca tak się zachowuje.
Obraz można podzielić na dwie części: pierwsza niczym intro wprowadza nas w sytuację. A czyni to za pośrednictwem kanału wiadomości, które przekazuje szokujące informację.  
Druga to część fabularna przedstawiająca kilka godzin z życia dwóch mężczyzn, którzy wybrali nie odpowiedni fach.
Na chwilę uwagi zasługuję realizacja oraz narracja filmu, która mówi: co by było gdyby. Dość realistyczne podejście do tematu. Oszczędne zastosowanie efektów specjalnych i kolejne komunikaty z offu, przedstawiane przez kolejnych prezenterów wiadomości budują niezwykły klimat.

niedziela, 23 listopada 2014

51 lat Doktora

Równo 51 lat temu 23 listopada 1963 roku wyemitowany został pierwszy Doctor Who pod tytułem: An Unearthly Child. Nikt zapewne w tedy nie przypuszczał, że tytuł ten na trwałe zapisze się nie tylko w historii telewizji, ale również w popkulturze.


Rok temu świętowaliśmy 50. rocznice powstania najdłuższego serialu sci-fi. Co zostało uświetnione mnóstwem eventów, wydań kolekcjonerskich oraz specjalnym odcinkiem serialu, w którym mogliśmy oglądać dwa, a nawet trzy wcielenia Doktora na raz. 
Niestety w tym roku nie przygotowano nic specjalnego, ale to nie umniejsza wartości kolejnego roku na antenie... i na ten moment nic nie wskazuje, aby miał być on ostatnim.

Wesołej rocznicy Whowianie!

Więcej o serialu:

sobota, 22 listopada 2014

Nibyrecenzja: Doctor Who (sezon 8)

Finał ósmego sezonu Doctora Who już na nami. 
Było on inny niż poprzednie, nie tylko ze względu na nowe wcielenie Doktora, ale przede wszystkim wybory jakich dokonywał. 
Co było dobre, a co nie? No i przede wszystkim jak sprawdził się Capaldi w roli Doktora? Ale po kolei... w miarę bezspoilerowo.


Kidneys! I've got new kidneys!

Na ósmy sezon przyszło nam czekać trochę dłużej, a cierpliwość fanów została wystawiona na próbę kiedy ogłoszono, że w Dwunastego wcieli się Peter Capaldi, którego już w serialu mogliśmy zobaczyć w odcinku The Fires of Pompeii.

Na szczęście się doczekaliśmy. Dwunasty wylądował. W wiktoriańskim Londynie. Wreszcie mogliśmy się mu bliżej przyjrzeć. Był inny niż wcześniejsze inkarnacje, a przede wszystkim wyglądał starzej. Jedni przyjęli to obojętnie inni przejęli to z entuzjazmem argumentując, że dzięki temu z serialem zostaną prawdziwi fani, a nie nastoletnie pseudofanki Jedenastego, w którego wcielał się Matt Smith. Wiadomo jednak, że bez względu na to jak wygląda Władca Czasu i tak jest stary, a teraz mogliśmy się o tym przekonać. 

Jak wiadomo po regeneracji Doktor może być skołowany i zagubiony. I tym razem nie było inaczej z tym, że bardziej niż zwykle. Dezorientacja i chwilowa amnezja pokazała Dwunastego jako zagubionego i bezbronnego, wzbudzał on współczucie, co doskonale podkreśla zakończenie tego odcinka, które jest ukłonem dla fandomu i jednocześnie wspaniałym wprowadzeniem nowej inkarnacji.
Oczywiście towarzyszce Władcy Czasu nie jest łatwo zaakceptować nową sytuację, ale Lady Vastra pomaga jej w zrozumieniu tego z czego do tej pory nie była całkiem świadoma. 
Ostatecznie to Clara jest kotwicą dzięki, której Doktor odzyskuje stabilność i akceptuje swoją nową nie-tak-młodą twarz, która już gdzieś widział...

czwartek, 20 listopada 2014

Rzuć okiem #9 - Wild Boys

Rzuć okiem to cykl, w którym będę przedstawiał mniej popularne seriale i prezentował je szerszej publiczności, a może ktoś po przeczytaniu się skusi i obejrzy.
Jest to mój subiektywny wybór, a kryterium jakim się kierowałem to satysfakcja z obejrzenia danego tytułu, więc nie będzie tutaj tylko i wyłącznie wybitnych i ambitnych produkcji, ale i również obrazy czysto rozrywkowe. Jeżeli ten opis Ci odpowiada to zapraszam do zapoznania się z bohaterem tego odcinka...

Wild Boys

Serial umiejscowiony w Australii w latach 60 XIX wieku. Przedstawia przygody bandy żyjącej z rabunku. Wszystko byłoby dobrze gdyby do miasta nie zawitał nowy dowódca stróżów prawa, który twardą ręką ma zamiar się rozprawić z wszelką przestępczością, nawet jeżeli będzie musiał do tego nagiąć prawo.


Produkcja australijska, która obeszła się bez większego echa. A szkoda bo nie ma zbyt dużo westernów teraz, a produkcja na pewno zasługuje na uwagę.

Historia jak na westerny może niezbyt oryginalna, ale też nie do cna oklepana.
W pierwszym odcinku poznajemy szajkę, która żyje z rabunku - ot nic co wyróżniało by się ze stylistyki takich produkcji - oraz człowieka, który ma w mieście zaprowadzić porządek. Stróż prawa niezbyt jednak dba o przestrzeganie litery prawa i nie cofnie się przed niczym by ten porządek zaprowadzić, a i dla osobistych pobudek potrafi je nagiąć... delikatnie rzecz ujmując. I tak ci źli stają się pozytywnymi bohaterami, a ten który powinien być dobry jest czarnym charakterem historii.
Serial porządnie zrealizowany, a przynajmniej nie mam się do czego przyczepić. No i co najważniejsze ogląda się naprawdę dobrze. Pilot spełnił swoje zadanie znakomicie, bo wciąga już od pierwszego odcinka. Produkcja zakończyła się na 13 odcinkach pierwszego sezonu, niestety serial nie doczekał się zamówienia kolejnego.

Więcej o serialu:

niedziela, 16 listopada 2014

Cudowne lata 90., czyli zapomniane kreskówki

Kiedyś było inaczej. Oczywiście inne czasy, inna mentalność, inny standard życia, ale czy dzisiaj jest lepiej? Może tak, może nie. Zależy dla kogo. Jednak jedno jest pewne w tamtych czasach na ekranach naszych telewizorów gościły zupełnie inne programy niż dzisiaj... Znaczy oczywiście, że inne bo świat idzie do przodu, a i gusta konsumenckie się zmieniają, a co najważniejsze gusta młodych widzów przed telewizorami właśnie. 
Dzisiejsze kreskówki są pozbawione pewnego klimatu, pewnej magii jaką możemy zaobserwować w produkcjach sprzed dwudziestu czy nawet więcej lat. Większość z nich docierała do nas zza oceanu i to z niemałym opóźnieniem, ale dostarczała nie mniej frajdy niż dzieciakom w USA. 

Jak napisałem w tytule chciałem przedstawić tytuły, które w pewien sposób zostały zapomniane, były może mnie j popularne, bądź ginęły w sławie innych kultowych tytułów, takich jak choćby Batman: The Animated Series czy Spider-Man TAS od Marvela. Kto nie zna Dragon Balla albo nie pamięta Kapitana Tsubasy? :)
Wracając do tamtych czasów tytułów można byłoby przytoczyć co najmniej kilkanaście. Poniżej moje subiektywne zestawienie produkcji, które bardzo miło wspominam, a które według mnie zasługują na przypomnienie.

Kolejność zupełnie przypadkowa.

Grand Prix

Animacja która dotarła do nas z Japonii, po drodze zahaczając o kraje europy zachodniej.
Głównym bohaterem był młody kierowca wyścigowy. Co prawda podobne było to do formuły pierwszej jednak w późniejszych odcinkach kreskówka przedstawiała fantastyczne bolidy, które nie miały prawa wystartować w rzeczywistych wyścigach. Śledziło się ten serial z niemniejszym zainteresowaniem jak przygody drużyny piłkarskiej której przewodził Tsubasa.

wtorek, 11 listopada 2014

FANtastyczne Inicjatywy #12 - Firefly: The Verse

Minęło trochę czasu od ostatniego wpisu. Nie będę się rozpisywał co było tego powodem, tylko od razu przejdę do najnowszej, dwunastej już odsłony FANtastycznych Inicjatyw. Co było by lepszym tematem do powrotu niż serial legenda,o którego powrót wielu fanów żarliwie się modli. Inni już się pozbyli złudzeń. Oczywiście chodzi o Firefly. Czy serial wróci czy też fani zadbali o to by świat wykreowany przez Jossa Whedona nadal żył.
Świetnym przykładem tego jest bohater tej odsłony Firefly: The Verse.



Jest to produkcja od fanów dla fanów co jest widoczne niemal na każdym kroku, jednak całość jest całkiem nieźle wyważone i mimo iż do standardów serialu dużo brakuje to ogląda się to zadziwiająco dobrze.

Od razu w oczy rzuca się statek lecący w przestrzeni kosmicznej, wygenerowany na komputerze sprzed piętnastu lat, ale ma to też swój urok.
Mimo niskiego budżetu, same efekty oraz scenografia nie są aż takie złe, a czasami sprawiają jak żywcem wyjęte z serialu. Dzięki temu można było by powiedzieć, że dodają tej produkcji czegoś nieuchwytnego, czegoś co pozwala przymknąć ta to wszystko oko i cieszyć się z oglądania przygód załogi The Verse.

Sama historia jest typowa dla serialu. Mamy kapitana, mamy pasażerów i załogę statku klasy Firefly, którzy byli wzorowani na produkcji stacji Fox i jest to widoczne gołym okiem. Powiedziałby, że bardziej jest to inspiracją, niż plagiatem, choć czasami twórcy wolą trzymać się znanych sobie archetypów niż wykreować coś oryginalnego.