Jak zawsze komentarze mile widziane.
Spowiedź nieśmiertelnego
Ta opowieść jest bardzo stara. Starsza nawet niż Twoi dziadkowie i dziadkowie Twoich dziadków, gdyby oczywiście żyli.
A ja zostałem ukarany za jego pychę. Ukarany przez bogów przekleństwem nieśmiertelności.
Jedyną jego zbrodnią było chłopięce marzenie, nie wyśniony sen o wolności, który był na wyciągnięcie ręki.
Nie posłuchał moich słów przestrogi i spadł w błękitny odmęt morza, a ja do końca mej egzystencji będę błąkał się po świecie i opłakiwał jego stratę.
Tym chłopcem był mój syn. Ikar.
O, bardzo ciekawa reinterpretacja mitu :) Jedyne co, to bym się przyczepił do sformułowania "błękity odmęt morza". To bodaj Stephen King pisał, że im mniej ozdobników, tym lepiej - po czym oczywiście "rozdymał" swoje opowieści do sążnistych rozmiarów :) Mu chodziło akurat o przysłówki, typu "powiedział szybko", "rozpoczął gwałtownie", bo o ile uda się ich uniknąć, to powinno to wynikać z sytuacji bohatera, a nie z tego, że napiszemy, że coś zrobił w jakiś sposób. Ten "niebieski odmęt" jest pretensjonalny, przesadzony, kiczowaty. Już chyba lepiej brzmiałby "niebieska toń" morza. Albo po prostu "niebieska cisza" morza :) Ale to detal, po czołówkach seriali i komiksowych rozważaniach, kolejny wpis, który mi się bardzo podoba, a blog - z tego, co widzę, rozszerza się w różne, coraz ciekawsze, kierunki :) Przy okazji, z życzeniami miłej lektury, inna reinterpretacja mitu, autorstwa Franza Kafki:
OdpowiedzUsuńFranz Kafka, Sęp
Był sęp, który szarpał mi nogi. Postrzępił mi buty i pończochy, a teraz dziobał już nogi. Wciąż tłukł dziobem, potem niespokojnie okrążał mnie kilka razy i znowu zabierał się do swo-jej roboty. Jakiś pan przechodził obok, chwileczkę się przyglądał i potem zapytał, dlaczego pozwalam na to sępowi.
- Przecież jestem bezbronny – rzekłem – przyleciał i zaczął szarpać, chciałem go oczywi-ście odpędzić, usiłowałem zadusić go, ale takie zwierzę jest bardzo silne, chciało mi już nawet skoczyć do twarzy, wolałem przeto poświęcić nogi. A teraz są już prawie poszar-pane.
- Że też pan daje się tak męczyć – powiedział ów pan – jeden strzał i po sępie.
- Czyżby? – zapytałem – zechce pan to zrobić.
- Chętnie – odparł ów pan – tylko pójdę do domu i przyniosę strzelbę. Może pan jeszcze pół godziny poczekać?
- Tego nie wiem – odrzekłem i przez chwilę stałem zdrętwiały z bólu, potem powiedziałem: - Proszę, na wszelki wypadek niech pan spróbuje.
- Dobrze – rzekł ów pan – pośpieszę się.
Podczas rozmowy sęp przysłuchiwał się spokojnie i jego wzrok wciąż wędrował pomiędzy mną a panem. Teraz spostrzegłem, że wszystko zrozumiał: wzbił się w powietrze, wygiął się daleko do tyłu, aby nabrać dostatecznego rozpędu, i potem, niby oszczepnik, wbił głęboko we mnie dziób przez moje usta. Padając, czułem, oswobodzony, jak utonął w mojej krwi, która wypełniła wszystkie głębiny i przelewała się przez wszystkie brzegi.
Przełożył Roman Karst
Dzięki za komentarz. Short ma już parę lat i wtedy dopiero szlifowałem swój warsztat, nie to żebym teraz pisał nie wiadomo jak, ale w tedy ten tekst mi się podobał, a jaj wiadomo człowiek sam sobie największym krytykiem. Jednak nie zamierzam już tego zmieniać, bo tekst i tak przechodził kilka poprawek i taka była wersja ostateczna.
OdpowiedzUsuńCo do Kafki, to nie wiedziałem, że pisał również tak krótkie formy. Ale short naprawdę niezły.
Cieszę się, że blog się podoba. W założeniu będzie oscylował w tematach serialowych i około komiksowych, a przynajmniej na razie.