niedziela, 8 lutego 2015

Nibyrecenzja: Superman: Earth One Vol. 3

Superman z Ziemi Pierwszej powraca w trzeciej odsłonie jednej z najbardziej bestsellerowych historii o Człowieku ze Stali. Teraz przyjdzie mu się zmierzyć z jednym ze swoich największych wrogów...


Pierwsza odsłona tego cyklu wzbudziła wielkie zainteresowanie i nie bez powodu stała się jedną z najlepiej sprzedających się opowieści o Kryptończyku. Teraz światło dzienne ujrzała trzecia część,która pojawiła się znienacka. Właściwie przypadkiem się natknąłem na informację o tej publikacji. Jak tylko się dowiedziałem zaraz zabrałem się za czytanie.

Może zacznę od strony wizualnej, bo o tym nie ma co się rozpisywać. Za rysunki tym razem odpowiada Ardian Syaf, a nie Shane Davis. Ale nowy rysownik uszanował dorobek poprzednika i dla tych, którzy lekturę poprzednich części mają już dawno za sobą nie uświadczą diametralnej zmiany stylu, choć bardziej spostrzegawczy zobaczą różnicę. Jako casualowy czytelnik komiksów do strony wizualnej nie mam zarzutów i mogę w pełni cieszyć się przedstawioną historią. A ta jest całkiem interesująca...

Oczywiście powstało tyle opowieści o Supermanie, że trudno nie powielać pewnych schematów, z drugiej strony różni twórcy przedstawili tyle Elseworldów i wcielień Kryptończyka, że wydaje się wszystko już poznaliśmy.
W poprzednich częściach za historię odpowiada uznany J. Michael Straczynski znany nie tylko jako scenarzysta komiksów. W poprzednich dwóch częściach poradził sobie bardzo dobrze, a jak wyszło tym razem? No cóż. Jest dobrze.

Superman już od jakiegoś czasu działa jawnie i pomaga ludziom na całym świecie, co nie wszystkim się podoba, zwłaszcza że wtrąca się w polityczne sprawy małego państewka zmagającego się z dyktaturą. Brzmi jakbyśmy nie czytali o Supermanie, ale nie zapominajmy, że to dopiero jego początki.
Pod koniec drugiej części poznaliśmy państwa Luthorów: Alexandrę i dobrze znanego nam Lexa, choć tutaj w nieco innym wcieleniu. To że ma włosy to niewielka różnica, większą jest to, że nie jest businessmanem (choć pieniędzy na pewno mu nie brakuje). W opowieści Starczynskiego klasyczny przeciwnik i nemezis Człowieka ze Stali jest genialnym naukowcem (czyżby ukłon w stronę pierwszych zeszytów z Supermanem), który na prośbę Narodów Zjednoczonych przygotowuje broń, która mogłaby pokonać naszego bohatera.
Co od razu rzuca się w oczy to całkiem odmienna od tego co wcześniej znaliśmy postawa Lexa. Nie jest on tutaj wrogiem - choć na początku chyba nigdy nie był - a jedynie wykonawcą woli UN i swojej ambitnej żony Alexandry.

Jednak to żadne z Luthorów nie jest przeciwnikiem Supermana. Jest nim krewniak Kal-Ela, który dowie się, że odpowiada on za zniszczenie Kryptona w swojej nieposkromionej żądzy władzy i ambicji, której nic nie jest w stanie zaspokoić. Starcie między tymi dwoma jest nieuniknione, a we wszystko wmieszają się Luthorowie. A wszyscy inni odwrócą się od Supermana.

Czy Ostatni Syn Kryptona przetrwa to starcie? Czy ocali Ziemię? 





Sama fabuła nie jest odkrywcza, ale sposób przedstawienia pewnych kwestii przez scenarzystę, pozytywnie zaskakuje. Niektóre nie budzą większych emocji. Jak rozwinięcie relacji Clarka z piękną sąsiadką. Kończy się to dość przewidywalne, ale po drodze mamy kilka ciekawych motywów z uroczą Lisą w roli głównej - choć to postać drugoplanowa to dużo wnosi do opowieści.

Trzecia część nawiązuje do poprzednich wątków, ale sama opowieść nie jest, aż tak atrakcyjna.
Nie ma większych zaskoczeń i zwrotów akcji, no może oprócz tego na końcu, ale nie będę go zdradzał. Opowieść nie nuży i swoim tempem biegnie do przodu. Zawsze oczywiści można było by coś zrobić lepiej, ale jako, że nie jestem ekspertem od scenariuszy, nie będę się czepiał. 
Zresztą Starczynski miał przed sobą trudne zadanie, o ile w pierwszej części przedstawienie kolejnego wcielenia Supermana samo w sobie było atrakcyjne to po dwóch częściach mogliśmy się do tego obrazu przyzwyczaić. W trzeciej odsłonie scenarzysta miał za zadanie kontynuować przedstawioną w poprzednich dwóch tomach sagę o Kryptończyku dbając by historia była atrakcyjna zarówno dla nowych czytelników jak i tych, którzy tę postać dobrze znają. Jak mu się to udało? Według mnie nie ma się nad czym zachwycać, ale z zadania wywiązał się bardzo dobrze... Ale to tylko moje skromne zdanie. 


Więcej o Supermanie i innych superbohaterach na stronie:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz