niedziela, 29 marca 2015

Dekada New Doctor Who

Dwa lata temu świętowano pięćdziesięciolecie serialu, a w tym roku brytyjski serial świętuje dziesięciolecie tak zwanej ery NewWho, kiedy to 26 marca 2005 roku serial powrócił na antenę po długiej przerwie. 
Pierwszy epizod nosił tytuł Rose i to w nim poznaliśmy uroczą blondynkę, która stała się pierwszą towarzyszką Doktora ery NewWho. W ostatniego Władcę Czasu wcielał się w tedy Christopher Eccleston.
Poniżej krótkie wspomnienie tego odcinka, którym podzielił się Peter Capaldi Dwunaste wcielenie ostatniego z Gallifrey.


Od tego czasu serial przeszedł długą drogę, zmienił się prowadzący serial i pałeczkę po Russellu T. Daviesie przejął Steven Moffat. Zmieniali się towarzysze Doktora, zmieniał się sam Władca Czasu. 

W związku z obchodami jubileuszu serialu BBC przygotowało liczne atrakcje. Postanowiłem również na blogu trochę poświętować i przygotować kilka wpisów podsumowujących dekadę z serialem z perspektywy mojej skromnej osoby. 

sobota, 28 marca 2015

Lazarus od Image Comics jako serial


Lazarus tytuł wydawnictwa Image Comics ma zostać przeniesiony na mały ekran jako serial przez Legendary TV i producenta The Amazing Spider-Man Matta Tolmacha, którzy uzyskali prawa do adaptacji. 

Seria została stworzona przez pięciokrotnego zwycięzcę nagrody Eisnera (takie Oskary w świecie komiksu) Grega Ruckę oraz Michael Larka. Lazarus opowiada o dystopijnym świecie niedalekiej przyszłości, gdzie władzę sprawują nie rządy, a potężne Rodziny. Praca dla Rodziny to zaszczyt. Pozostali, którzy nie pracują dla żadnej są traktowani jako podludzie jak zwierzęta, ktrych życie jest nic niewarte. Rodziny na swoich usługach mają nie tylko armię zwykłych żołnierzy, ale również modyfikowanych genetycznie superżołnierzy, idealnych zabójców ze zdolnością do zmartwychwstania tytułowych Lazarus, którzy bronią Rodzinę. Komiks opowiada o losach 19-letniej Forever Carlyle, która jest Lazarusem rodziny Carlyle.
Sam autor opisuje komiks jako połączenie Ojca chrzestnego z Ludzkimi dziećmi.

Greg Rucka zajmie się scenariuszem pilotowego odcinka oraz będzie producentem wykonawczym waz z Tolmachem oraz Larkiem.

Tematyka wydaje mi się ciekawa, sam komiks jest również dobrze oceniany, a skoro sam autor napisze scenariusz do pilota to można być dobrej myśli.
Ciekaw jestem do jakiej stacji trafi serial. Kablówka wydaje się tutaj najodpowiedniejsza, ale jak już na przykładzie Supergirl się przekonałem, czasami spekulacje mogą być dalekie od rzeczywistości.

Dobra okazja by sięgnąć po komiks i się z nim zapoznać zanim serial trafi na ekrany telewizorów.

Rzuć okiem #16 - Continuum

Rzuć okiem to cykl, w którym będę przedstawiał mniej popularne seriale i prezentował je szerszej publiczności, a może ktoś po przeczytaniu się skusi i obejrzy.
Jest to mój subiektywny wybór, a kryterium jakim się kierowałem to satysfakcja z obejrzenia danego tytułu, więc nie będzie tutaj tylko i wyłącznie wybitnych i ambitnych produkcji, ale i również obrazy czysto rozrywkowe. Jeżeli ten opis Ci odpowiada to zapraszam do zapoznania się z bohaterem tego odcinka...


Continuum

Kiera Cameron policjantka z 2077 roku, w pogoni za groźnymi przestępcami przypadkowo cofa się w czasie i.. zostaje uwięziona w naszych czasach, w Vancouver. Nie mając innych opcji postanawia, więc dokończyć sprawę i wyłapać wszystkich niebezpiecznych bandytów. Ale czy uda jej się wrócić do rodziny, która została ponad pięćdziesiąt lat w przyszłości?


Kanadyjski serial od Showcase. Kiery jako stróż prawa na nadzorować egzekucję skazanych terrorystów jednak coś idzie nie tak... i cofa się w czasie do czasów nam współczesnych. Tak w skrócie można opisać początek serialu, ale - jak to się mówi - to dopiero wierzchołek góry lodowej.

Jako miłośnik sci-fi - zarówno pisanego jak i tego ekranowego - serialu nie mogłem przegapić. Pierwszy sezon wprowadza nas w realia serialu i początkowo ma charakter proceduralny. W tedy Kiera pomaga policji Vancuver rozwiązywać trudne sprawy kryminalne nierzadko nie mające związku z wątkiem głównym. Na szczęście mamy też watki poboczne, które wplatają się w główną fabułę. Kara poznaje młodego Aleca Sadlera, który w jej czasach był geniuszem stojącym na czele największej korporacji na świecie... a teraz jest młodym geniuszem, który nie wie, że za pół wieku będzie najpotężniejszym i najbardziej wpływowym człowiekiem na świecie.
Skazańcy którzy uciekli w przeszłość jak się okazuje chcą walczyć z korporacjami, które za kilka dekad przejmą kontrolę nad różnymi sferami życia, na co terroryści zwący się Liber8 nie chcą pozwolić. Kara musi ich powstrzymać jeżeli chce wrócić do swoich czasów i swojej rodziny. 

niedziela, 22 marca 2015

FANtastyczne Inicjatywy #14 - Origin Jasona Todda

Czternasta już odsłona cyklu, w której przedstawiam co ciekawsze i te warte uwagi fanowskie produkcje jakie można znaleźć w sieci.
Tym wpisem będę nawiązywał do samego początku, do pierwszego wpisu. Oto bowiem po dwóch latach pojawia się drugi odcinek internetowej serii zatytułowanej Grayson: Earth One.

Grayson... bez Graysona

Sami twórcy oznaczyli ten odcinek numerem 1,5. Można zrozumieć ich zamiar jeżeli obejrzy się ten epizod.
Bohaterem tym razem nie jest Dick, którego poznaliśmy w pilocie serii, ale Jason Todd, którego co niektórzy znają z kart komiksów o Batmanie jako drugiego Robina, a później Red Hooda.
Sam przyznam, że moja wiedza na temat tej postaci jest bardzo skąpa i ogranicza się do kilku najważniejszych  i tych ogólnie znanych faktów. Nie wiem więc jak wyglądało jego, życie zanim został partnerem Mrocznego Rycerza, ani jakich modyfikacji scenarzyści w jego życiorysie. 

Tutaj mamy chłopaka, który ucieka przed policją. Zdolny złodziej samochodów i nie tylko. 
Kiedy udało mu się zgubić pościg policji, udaje się do domu, jednak matka nie chce z nim rozmawiać. Nie poznaliśmy zbyt wielu szczegółów, ale wystarczy do zrozumienia, że chłopak jest w nieciekawej sytuacji i z barku lepszych opcji dołącza do ulicznej bandy kierowanej przez dziwną kobietę, która wygląda jak klaun

Odcinek nie trwa długo i te kilkanaście minut szybko mija. Tym razem nie mamy scen walki ani dynamicznych sekwencji akcji, wszystko skupia się na chłopaku. Trzeba przyznać, że aktor daje radę. Pozostała obsada także nieźle się spisuje. Można powiedzieć, że poziom tego odcinka trzyma poziom pierwszego epizodu.


Technicznie odsłona ta niczym nie ustępuje poprzedniej. Nie ma się tak naprawdę do czego przyczepić.
Jak na produkcję fanowską całkiem nieźle się ogląda i szukanie dziury w całym tak naprawdę nie ma sensu. Wiadomo, że nie jest to produkcja wysokobudżetowa, więc na pewne kwestie trzeba przymknąć oko, ale nie psuje to specjalnie przyjemności z oglądania.  

Tym razem nie pojawił się Batman. Ale wspomniano o Wayne'ach. 
Oznaczenie tej odsłony jako 1,5 może oznaczać, że niedługo pojawi się pełnoprawny drug odcinek, a ten był tylko przerywnikiem prezentującym nam nową postać, która zapewne odegra znaczącą rolę w dalszych wydarzeniach. Mam tylko nadzieję, że tym razem nie trzeba będzie czekać dwóch lat, żeby się dowiedzieć co dalej.

sobota, 21 marca 2015

Z kart książki na ekran, czyli moja wishlista [cz.3]

Po bardzo długim czasie powracam do cyklu, który został zapoczątkowany tym wpisem
Książki to niewyczerpane źródło inspiracji dla twórców nie tylko filmowych, ale również serialowych. Jak pisałem w poprzednich odsłonach, pozwalam sobie popuścić wodze fantazji i przedstawić kilka propozycji książek, które mogły by zostać zekranizowane. Jest to całkowicie subiektywne zestawienie jaki i uzasadnienie.


Gwiazdy moim przeznaczeniem Alfreda Bestera

Świat przyszłości, a dokładnie XXV wiek. Człowiek dawno rozplenił się po Układzie Słonecznym i opanował metodę teleportaci w obrębie planety.
Szary niczym niewyróżniający się pomocnik mechanika Gully Foyle to jedyny ocalały z katastrofy statku "Nomad". Uwięziony na wraku, pozbawiony nadziei godzi się na nadchodzący koniec.
Jednak kiedy mijający jego wrak w przestrzeni kosmicznej inny statek „Vorga” nie udzielił rozbitkowi pomocy, Foyle poprzysięga mu zemstę. Cudem ocalały krok po kroku realizuje plan, który przybliża go do zrealizowania planu.

Dlaczego? Bo teraz w telewizji brakuje dobrego sci-fi. I choć SyFy ma w planie kilka tytułów to seriali w tym klimacie nigdy nie było za dużo.
Świetna, wciągająca historia inspirująca się klasyczną powieścią Hrabia Monte Christo. Opowieść o vendetcie człowieka pozostawionego na pewną śmierć przedstawiona na tle wojny międzyplanetarnej. Może nie brzmi to zbyt oryginalnie, ale trzeba zauważyć, że powieść została wydana w 1956 roku i myślę, że historie tego typu są ponadczasowe.
Idealny materiał na limitowany serial czy może dwa sezony po kilka odcinków. Ze względu na bezpardonowość powieści najchętniej zobaczyłbym taką produkcję w kablówce.


Cień Poego Matthew Pearla

Baltimore 1849 roku. Umarł Edgar Allan Poe. Jednak na jego pogrzebie pojawiło się raptem kilka osób. Słynny pisarz odszedł w niesławie i zapomnieniu. 
Jednak młody pełen zapału prawnik Quentin Clark decyduje się przeprowadzić własne śledztwo, którego celem jest wyjaśnienie tajemniczej śmierci wybitego pisarza i ocalenie go od zapomnienia. Udaje się on do Paryża, gdzie odnajduje mężczyznę, który mógł być pierwowzorem bohatera Morderstwa przy Rue Morgue – C. Auguste'a Dupina.

Dlaczego? Lubię klimaty wiktoriańskie i seriale takie jak Ripper Street, Copper czy nawiązujący do trochę późniejszego okresu The Knick pokazują, że jest popyt na takie seriale.
Poza tym jest to świetna historia kryminalna opowiedziana przez pisarza na podstawie odnaleźionych przez niego materiałów. Oczywiście nie odpowiada na pytanie co tak naprawdę stało się z Poem i nie daje nam pewności, że to co opisuje Matthew Pearl rzeczywiście miało miejsce, ale przedstawia jedną z bardziej prawdopodobnych wersji zdarzeń.
Sama osoba pisarza intryguje do dziś, więc to dla niektórych kolejny powód by sięgnąć po taki serial. Dla mnie na pewno.
Sama postać Dupina nawiązuje nieco do postaci legendarnego Sherlocka Holmesa, ale zmodyfikowanej przez autora na własne potrzeby. Produkcja moim zdaniem mogła by się sprawdzić jako serial zamknięty powiadający fabułę książki jak i procedural nawiązujący do innych książek Pearla, z których każda mogła by posłużyć jako materiał na osobny sezon.

sobota, 14 marca 2015

JESTEM ZASMUTKOWANY... Terry'ego Pratchetta wspomnienie

... I chyba wszyscy jesteśmy na wieść o tym, że ten świat opuścił jeden z najwybitniejszych współczesnych pisarzy Terry Pratchett. Chyba nie ma nikogo wśród miłośników fantastyki pisanej, kto nie kojarzyłby tego nazwiska,a wielu na pewno przeczytało co najmniej jedną jego książkę.
Smutna to wieść, ale jak wszystko śmierć jest nieunikniona. W przypadku Pratchetta po długiej walce z alzheimerem tę walkę przegrał, ale walczył do końca i starał się pisać dopóki mógł.


Spod jego ręki wyszło kilkadziesiąt książek, a najbardziej zasłynął jako twórca kultowego już cyklu ze Świata Dysku, który to znany jest niemal na całym świecie i przetłumaczony na 33 języki. 

Napisał również Trylogię Johnny’ego Maxwella i Trylogię Nomów oraz Dobry Omen wraz z Neilem Gaimanem oraz Cykl o Długiej Ziemi wspólnie ze Stephenem Baxterem.

Nie będę się rozpisywał o życiu autora, bo wiele biografii można znaleźć w internecie, więc nie ma sensu się powielać. Będzie to takie osobiste wspomnienie autora, każdy ma swoje przemyślenia związane z jego osobą z jego książkami i nie wątpię, że w większości przypadków są one bardzo emocjonalne.

Ludzie potrzebują wiary w bogów, choćby dlatego, że tak trudno jest wierzyć w ludzi. Bogowie są niezbędni*

Pierwszą jego książką jaka przeczytałem - a było to dwanaście lat temu - była Panowie i Damy z cyklu o czarownicach, w tedy jeszcze nie wiedziałem czego się spodziewać. Ale po kilku zdaniach styl autora mnie zaintrygował, a po kilku stronach byłem zauroczony tym co czytałem. Nietypowy świat - nawet biorąc pod uwagę fantasy - pełen osobliwości był jedyny w swoim rodzaju. Chciałem więcej. 
Następna książka Ciemna strona słońca nie zaliczająca się do cyklu ze Świata Dysku to czyste science-fiction jednak i tutaj jest obecny specyficzny styl jaki wyrobił sobie Pratchett. Potem przyszedł czas na inne książki. Niestety w związku z tym, ze korzystałem z biblioteki nie zawsze miałem możliwość czytać je po kolei.
W między czasie czytałem oczywiście innych autorów, ale zawsze wracałem do Pratchetta, a swojego czasu bardzo spodobała mi się książka napisana wspólnie z innym słynnym brytyjskim pisarzem Neilem Gaimanem Dobry Omen traktujący o synu Antychrysta i jeźdźcach apokalipsy, ale myliłby się ten kto spodziewałby się tradycyjnych jeźdźców zagłady - pojawiło się ich w tej książce kilku i jeżeli nie czytaliście książki to nawet nie próbujcie zgadywać czego to byli jeźdźcy. 

Po kilku latach przeczytałem prawie wszystkie tytuły ze Świata Dysku jakie wyszły po polsku. Jedne podobały mi się bardzie inne mniej. Jedne były poważniejsze inne pełne satyry na otaczający nas świat.
Powstało kilka cyklów skupiających się wokół kilku postaci, między innymi wspomniany wcześniej cykl o czarownicach, cykl o Racewindzie, który to pojawia się w pierwszej chronologicznie książce opowiadającym o płaskim świecie umiejscowionym na czterech słoniach, które płyną przez kosmos na skorupie wielkiego żółwia A'Tuina. Cykl o straży miejskiej, który jest moim ulubionym ze względu na barwne postaci jakie do tej straży należą, a zaraz za nim cykl książek o Śmierci. Tak pisanej wielka literą. Śmierci który jest tak poważny, że mówi wielkimi literami.
Nie sposób z pamięci wymienić wszystkich książek, ale podejrzewam, ze każdy ma kilka które doskonale zapisały mu się w pamięci. W moim przypadku większość zlewa się w jedną całość, ale dobrze pamiętam, że czytając Carpe Jugulum niemal tarzałem się ze śmiechu czytając dialog niani Ogg z Igorem. 

Jeśli ktoś myśli, że przeszłość to coś, co minęło i się skończyło, to się myli. To, co minęło, nie zniknęło dlatego, że nas już tam nie ma. Przeszłość była i trwa, tylko trzeba trochę wysiłku, żeby to zrozumieć**

Książki Terry'ego Pratchetta są na tyle specyficzne, że bardzo łatwo je rozpoznać, oczywiście to żadna sztuka kiedy na okładce widnieje jego nazwisko... Ma tak rozpoznawalny styl, że każdy kto przeczytał kilka jego książek bardzo łatwo może go rozpoznać, nawet jeżeli nie chodzi o cykl ze Świata Dysku. Często przemycał życiowe prawdy i krytykę współczesnego świata w przebraniu sarkazmu czy satyry. Poczucie humoru miał bezgraniczne i choć jego książki zwykle wywoływały uśmiech na twarzy to nie były to zwykłe czytadła, ale dzieła, które nierzadko zmuszały do refleksji. To że potrafił to tak świetnie zakamuflować tylko potwierdzało jego wielki talent. 

niedziela, 8 marca 2015

Nibyrecenzja: Wody głębokie jak niebo

Jakiś już czas temu miałem przyjemność przeczytać Wody głębokie jak niebo, zbiorek opowiadań Anny Brzezińskiej jednej najjaśniej świecących gwiazd polskiej fantastyki. Tym razem autorka snuje przed nami opowieści dużo subtelniejsze niż wcześniej. W zbiorku znajdziemy siedem opowiadań. Każde nich (z wyjątkiem pierwszego i ostatniego) przedstawia dzieje rodu, który stał się legendą i zarazem jest przeklinany przez innych.

Autorka stworzyła całkiem nowe uniwersum, w którym demony wędrują po niebie, a magowie splatają je z materią, aby stworzyć rzeczy piękne i niepowtarzalne. W tym świecie magia jest prawie wszędzie. W sprzętach codziennego użytku, a także w rzeczach nigdy nie przemijających. W świecie gdzie najcenniejszymi zdobyczami są atlasy nieba, z zapisanymi w nich ścieżkami demonów (dzięki którym można je przywołać i spętać, by wykonały wolę maga).

Śledzimy losy bohaterów kolejnych siedmiu opowiadań. Widzimy w nich momenty przełomowe, które zostały zapisane na kartach historii Półwyspu wielkimi literami. Obserwujemy chwile chwały wielkich magów oraz momenty ich upadku. Wraz z bohaterami stajemy przed trudnymi wyborami, by innym razem zostać tego wyboru pozbawieni. Losy ludzi nierozerwalnie wiążą się z losami demonów, które schwytane chcąc czy nie chcąc muszą wykonać rozkaz maga.

Uniwersum stworzone przez Annę Brzezińską ma swój wyjątkowy nastrój, jest także inne od często spotykanych światów fantasy, gdzie rządzą ogień, miecz i mord. W tym świecie też spotkamy się z okrucieństwami, ale tutaj częściej ranią duszę niż ciało. Okrutne intrygi knute przez rywalizujących magów są tu na porządku dziennym.

Autorka gra na naszych uczuciach ukazując postawy niemoralne, chce dotrzeć do czytelnika, poruszyć go i zmusić do refleksji. Czytelnik musi zrozumieć bohaterów, bez tego nie może się zdeklarować czy popiera jego postępowanie czy nie, co często wpływa na to jak odbieramy daną opowieść. Anna Brzezińska snuje swoje opowieści nieśpieszną narracją dbając o plastyczność przekazu. Nie uświadczy tu czytelnik dynamicznych scen walki. Wszystko tu płynie swoim tempem powolnym, ale nie nużącym. Dla jednych może to być minusem, ale dla mnie nie. Czasem dobrze jest oderwać się od rzeczywistości by zanurzyć się w świecie gdzie wszystko płynie powoli, ale niestrudzenie – nie gubimy się i mamy cały czas jasny obraz – by w końcu dotrzeć do finału.

Zbiór Anny Brzezińskiej jest jedną z lepszych pozycji, które ostatnio przeczytałem (a czytałem niemało, raczej tych lepszych tytułów) i na długo zapadnie mi w pamięci. Będę z niecierpliwością czekał na kolejne opowieści z nowego uniwersum Anny Brzezińskiej.

Recenzja napisana już jakiś czas temu, parę lat przeleżała na dysku, ale mam nadzieję, że nie straciła na aktualności.

Rzuć okiem #15 - The Americans

Rzuć okiem to cykl, w którym będę przedstawiał mniej popularne seriale i prezentował je szerszej publiczności, a może ktoś po przeczytaniu się skusi i obejrzy.
Jest to mój subiektywny wybór, a kryterium jakim się kierowałem to satysfakcja z obejrzenia danego tytułu, więc nie będzie tutaj tylko i wyłącznie wybitnych i ambitnych produkcji, ale i również obrazy czysto rozrywkowe. Jeżeli ten opis Ci odpowiada to zapraszam do zapoznania się z bohaterem tego odcinka...


The Americans

Para głęboko zakonspirowanych sowieckich szpiegów udaje typowe małżeństwo z przedmieść Waszyngtonu. Ich dzieci, sąsiedzi czy współpracownicy nie są świadomi ich działalności szpiegowskiej. W domu czy w pracy wydają się normalną amerykańską parą, ale gdy zapada noc zrobią wszystko w imię swojego kraju i nie cofną się nawet przed wykorzystaniem niewinnych ludzi. Jednak patriotyzm ma swoją cenę.



Serial of FX który zdecydowanie warto obejrzeć i to z kilku powodów.
Po pierwsze obsada, a przede wszystkim gra aktorska na najwyższym poziomie. Matthew Rhys nominowany kilkukrotnie za główną role męską, partnerująca mu Keri Russell również mu nie ustępuje.

sobota, 7 marca 2015

FANtastyczne Inicjatywy #13 - Adi Shankar i jego małe dzieła

Pisałem wczesniej, że produkcje fanowskie są bardzo różne. Udane i te które lepiej żeby nie ujrzały światła dziennego. Te robione przez amatorów i te robione przez profesjonalistów. Do tych drugich na pewno zalicza się bohater trzynastej  - mam nadzieję niepechowej - odsłony FANtastycznych inicjatyw Adi Shankar, o którym znów zrobiło się głośno za sprawą kolejnego świetnego fan filmu. Ale po kolei...

Shankar może nie jest do końca pierwszoligową personą w Hollywood, jego nazwisko znane jest raczej osobom, które zgłębią temat, ale od czasu do czasu robi się o nim głośno. Jest przede wszystkim producentem, a najbardziej znane jego tytuły to Dredd 3d, The Grey z Liamem Neesonem czy Lone Survivor. Ale najbardziej znany wśród fanów jest ze swoich produkcji krótkometrażowych.


Wszystko zaczęło się od...

Prania... oraz pralni.
Tak pralni, do której zmierzał nasz bohater. Postać z komiksów Marvela, którą już wcześniej ekranizowano dwa razy - Frank Castle. Do jego roli powrócił Thomas Jane znany z filmu z 2004 roku. Shankar zaprosił również do współpracy nie kogo innego jak samego Rona Perlmana. 
W tym krótkim obrazie zawarto bardzo ciekawe pytanie, które pada z ust głównego bohatera: "What's the difference between justice and punishment?Odpowiedź nie jest jednoznaczna.

Za reżyserię odpowiada Phil Joanou, a scenariusz napisał Chad St. John. Krótkometrażówka jest pełna przemocy, którą z premedytacją podkreślano nawiązując do komiksów opowiadających o jednym z najbardziej bezwzględnych antybohaterów, któremu moralnie daleko do pozostałych postaci tego wydawnictwa. Efekty może nie zachwycają, a sztuczna krew leje się tu hektolitrami, ale na pewno ma to uzasadnienie w przedstawianiu historii, która swojego czasu zrobiła furorę.