sobota, 1 sierpnia 2015

FANtastyczne Inicjatywy #15 - Duchy przeszłości

Po przerwie na bloga wracają FANtastyczne Inicjatywy. Dla tych co zaglądają tutaj pierwszy raz przypomnę, że jest to cykl, w którym prezentuję produkcje fanowskie. Krótkie lub niekoniecznie produkcje zainspirowane serialami, grami, komiksami lub filmami, które z założenia są tworami non-profit i tworzone z pasji. Jednym zdaniem są to produkcje tworzone od fanów dla fanów. Czasami bardziej profesjonalne, a innym razem całkowicie amatorskie, ale zawsze mające w sobie to coś co mnie zaintryguje i zwróci moją uwagę. W tej odsłonie padło na shorta opartego o najdłuższy serial sci-fi, czyli brytyjskiego Doctora Who.

Ghosts and Conquerors

W morzu fanfilmów poświęconych Władcy Czasu jest wiele produkcji, wiele z nich już obejrzałem, jeszcze więcej pozostało do odkrycia, ale tak pozytywnie wyróżnia się na tle tego co już widziałem.
Po pierwsze jest to czysto amatorska produkcja o niewielkim budżecie, ale widać, że oprócz pasji w projekt włożono również mnóstwo wysiłku co zaowocowało całkiem niezłym efektem końcowym.

Na początek muszę pochwalić aktora wcielającego się w postać Doktora, w tym akurat konkretnym przypadku, Dziesiątego. Nie łatwo jest udźwignąć tę rolę i jeszcze trudniej jest to zagrać by nie wyszło to sztucznie. Tutaj wyszło to całkiem nieźle, E. Bellamy dobrze się bawił grając postać Tenanta, czasami może trochę gra nabierała przesadnej maniery, ale jest to najlepszy fanowski Doktor jakiego widziałem. Gra jest swobodna i i niewymuszona, nie ma się wrażenia, że aktor recytuje swoje kwestie, co często przeszkadzało mi w innych fanfilmach.
Partnerująca mu Rachel Warren jako Kat też wypada pozytywnie, choć trochę w cieniu kolegi.

Sama historia nie jest zbyt skomplikowana.
Na prymitywnym księżycu na skraju wszechświata prowadzona jest skryta wojna między kolonistami, a nie określonymi istotami z poza materialnego świata. Do walki z nimi staje odważna awanturniczka Kat, mieszkająca na pustkowiu oraz porywczy mężczyzna zwący się Doktor. Co będzie dalej można się domyślić, choć mamy ciekawego twista, który zdecydowanie uatrakcyjnia seans.
 
Za produkcję odpowiada Trevor Van Winkle, który napisał scenariusz i stanął za kamerą. Z zadania wywiązał się poprawnie co w przypadku amatorskich produkcji już jest dużą zaletą, bo wielu nieprofesjonalnych twórców, chce stworzyć dzieło, co w efekcie sprowadza się do tego, że zazwyczaj przedobrzą. Dobrze jest znać pewien umiar. I tutaj to widać. Mamy kameralną produkcję, z kilkoma aktorami, na dokładkę mamy ciekawą autorską muzykę i dobrą oprawę.

Oczywiście nie jest to produkcja pozbawiona wad. Scenariusz czasami kuleje i mamy pewne dziury, aktorstwo mogło by być lepsze czy bardziej dopracowane efekty, ale właściwie byłoby to już czepianie się na siłę. Lubię Doctora Who, dobre fanfilmy i jestem w stanie przymknąć oko na pewne zgrzyty, ale akurat tutaj nie musiałem robić tego zbyt często :)

Więcej informacji o produkcji można znaleźć na kanale na YouTube.

Więcej o serialu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz