niedziela, 2 sierpnia 2015

Geek wychodzi z szafy

Określenia "geek" i "nerd" choć obecnie używa się ich zamiennie, jako synonimy nie są wymysłem XXI wieku, a można rzec nawet że ich pierwotne określenia używane były już wiek temu.
Słowo "geek" na początku XX wieku używane było do określenia cyrkowych i festynowych kuglarzy, którzy zazwyczaj przedstawiali dość obrzydliwe atrakcje jak na przykład jedzenie żywych insektów. 
W latach 50. XX wieku kojarzone było z osobą nieprzystosowaną społecznie, która poświęcała się nauce i zdobywaniu wiedzy, co w latach 80. zbiegło się z boomem komputerowym i określenie miało negatywny wydźwięk. W tedy też do powszechnego użytku weszło określenie "nerd" spopularyzowane przez serial telewizyjny Happy Days, a które pojawiło się w latach 50. pierwotnie jako określenie stworzeń w książce doktora Seussa w utworze If I Ran the Zoo. Powszechne staje się w latach 70. a jedna z teorii mówi, że popularność swoją zawdzięcza swojemu pochodzeniu, czyli wymawianiu słowa "drunk" od tyłu, co daje nam "knurd" - co podobno było określeniem na osoby, które wolały się uczyć niż iść na imprezę.

I choć dziś nie posiadają tego negatywnego wydźwięku jak jeszcze dekadę temu długa była do tego droga.
Z geeków wyśmiewano się bardzo często i nie rzadko robiono to za pośrednictwem mediów takich jak kino i telewizja. Za przykład można brać choćby serię Revenge of the Nerds znany u nas jako Zemsta frajerów, gdzie już samo tłumaczenie tytułu ma obraźliwy charakter. Można przypomnieć również występ sztampowego geeka w trzeciej części Koszmaru z ulicy wiązów, gdzie sympatyczny, ale mało atrakcyjny okularnik wciela się w postać postaci czarodzieja z popularnego w tedy Dungeon&Dragons - gry fabularnej, medium kojarzonego z każdym geekiem. Gra ta pojawia się w jednym z odcinków Community czy The Big Bang Theory i choć wskazane seriale to komedie i przedstawiają to zjawisko przez pryzmat satyry to udowadnia i utwierdza stereotyp jaki ucementował się w popkulturze.

Geek i nerd nie miał łatwego życia. Jeszcze praktycznie do końca lat 90. XX wieku, żył na marginesie społecznym w niewielkiej enklawie wraz z kilkoma sobie podobnymi. I choć dzięki takim produkcjom jak Star Wars czy Star Trek miał swoją pasję i mógł dzielić się nią z innymi to przez większość był wyszydzany. Dopiero w XXI wieku mógł bez wstydu się ujawnić i z dumą stwierdzić, że jest geekiem. 

Związane jest to oczywiście z rozwojem technologicznym, ewolucji społeczeństwa w jedną-wielką-wioskę. Gdzie można było bez wstydu dzielić się swoimi pasjami, bo internet zapewniał anonimowość. 
Wraz z rozwojem technologi zmianie uległy również media: kino, telewizja, komiksy, a zwłaszcza gry video przyciągały nowe rzesze fanów. Seria Final Fantasy czy Tomb Raider to świetne przykłady. 
Łatwy dostęp do internetu umożliwił również łatwy sposób na zaprezentowanie swojej kreatywności, która nierzadko była hołdem dla ulubionego tytułu czy to były rysunki, fanowskie opowiadania lub krótkie filmy amatorskie. Jeżeli znalazł się ktoś kto chciał to tworzyć znajdowali się również odbiorcy.

Na pewno nie mały wpływ na to miały takie filmy jak Batman Burtona, Terminator i jego kolejne części, Matrix oraz cała otoczka z filmem związana, The Fifth Element czy krytykowana nowa trylogia Star Wars, a ostatnio sukces Filmowego Uniwersum Marvela znanego jako MCU. Wspomniane wcześniej seriale Community i The Big Bang Theory, które w swej kampanii marketingowej używało zwrotu "Smart is sexy", gdzie piękna blondynka wprowadziła się naprzeciw dwóch sympatycznych, ale aspołecznych nerdów. Ich losy przyciągają największą widownię w amerykańskiej telewizji ogólnodostępnej. Trochę inaczej było z produkcją NBC, ponieważ Community samo w sobie było hołdem dla kultury geeków i często nawiązywało na innych popularnych tytułach. 
Na obraz nerda na pewno również wpłynął Chuck, w którym Zachary Levi, wciela się w sympatycznego, a w dodatku atrakcyjnego nerda, który przez zrządzenie losu staje się superszpiegiem i poznaję piękną agentkę Sarę, co będzie dalej można się domyślić. Co prawda obraz cherlawego okularnika kojarzonego z geekiem zaczął zanikać już trochę wcześniej, ale Chuck pomógł przyspieszyć zacieranie się tego obrazu. A dziś mamy "geek chic", czyli modę na bycie geekiem i nerdem co było nie do pomyślenia jeszcze dwadzieścia lat temu.

Kiedyś grupka chłopaków chowała się w zakamarkach swoich pokoi lub garaży turlając kostki i przemierzając wymyślone światy w Dungeons&Dragons albo z miską popcornu z zapartym tchem obserwowała losy bohaterów Star Wars zamykając się ze swoją pasją w czterech ścianach swojego małego świata. Gdy tylko wychodzili do świata zewnętrznego stawali się obiektem drwin za to, że czytają komiksy, wolą grać w Zorka albo tylko i wyłącznie dla tego, że noszą okulary i nie są wzorowymi samcami alfa. Bo jakby nie spojrzał jeszcze dwie dekady temu trudno było dziewczynę nazwać geekiem, bo takich się po prostu nie spotykało... albo były tak rzadkim zjawiskiem, że udało się i przejść niezauważenie :)

Dzisiaj geek ma własne dzieci, które też są geekami i nie musi się z tym kryć. Dzisiaj ma on swoje święto - 25 maja (a przynajmniej w USA), ale tak naprawdę prawdziwa celebracja bycia geekiem to długi weekend i cztery dni wielkiego konwentu światowego odbywającego się co roku w San Diego. Po mimo tego, że to nie jedyny Comic-Con to ten jest największy i najbardziej prestiżowy. 
Ci którym dane jest się tam znaleźć nie tylko mogą być z tego dumni. Ale są obiektem zazdrości wielu, którzy nie mogli się tam znaleźć.
Ci którzy naprawdę mają szczęście mogą spotkać swoich idoli, którzy tak jak i oni mają wspólne pasje, którymi mogą się dzielić. 
Wspomniany wcześniej Zachary Levi jeden z założycieli Nerd HQ, który nie raz gości na panelach swoich geekowskich przyjaciół: Nathana Filliona niezapomnianego kapitana Malcolma Reynoldsa z Firefly czy jego dobrego przyjaciela Alana Tudyka, z którym wspólnie grał w skasowanym kultowym już serialu Foxa. Nie sposób nie wspomnieć o królowej geeków Felicii Day, która jest właścicielką Geek & Sundry kanału na YouTube, który jest tworzony jest przez geeków dla geeków. Częstym gościem Nerd HQ jest również Joss Whedon, chyba największy geek wśród reżyserów, któremu zawdzięczamy nie tylko Firefly czy Buffy the Vampire Slayer, ale który jest ojcem sukcesu MCU, a zwłaszcza przygód Avengersów.
San Diego Comic-Con to Eldorado dla każdego pasjonata szeroko rozumianej popkultury. To nie miejsce gdzie możesz być geekiem i nie musisz się tego wstydzić. To miejsce gdzie być nim po prostu musisz. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz