sobota, 12 grudnia 2015

Marvel's Jessica Jones - nibyrecenzja

Jestem na świeżo po finale. Deredevil wysoko ustawił poprzeczkę, ale Jessica Jones nawet nie próbowała jej przeskoczyć, bo to dwa różne seriale. Mimo, że akcja osadzona jest w tym samym mieście, w tej samej dzielnicy nawet i mimo, że pojawiają się znane postaci to klimatycznie zupełnie od siebie odbiegają. Łączy je oderwanie od MCU, w sensie stylistyki i próba urealnienia wszystkiego. O ile filmy są bardziej fantastyczne i bajkowe to Jessica Jones opowiada o wydarzeniach i postaciach jakby rzeczywiście mogły istnieć.

Sama historia jest przedstawiana powoli, a akcja raczej nie rwie do przodu, nierzadko zbacza na niepotrzebne rejony przez co główny wątek traci na wartości. Niby jest to historia o zemście o poszukiwaniu w sobie człowieczeństwa i heroizmu, ale tak naprawdę to historia o wypaczonej próbie poszukiwania miłości i akceptacji. A przynajmniej tak to interpretuję. 
Starano się kłaść nacisk na klimat i wyszło połowicznie, bo niestety historia jest przeciągana. Ta gra w kotka i myszkę spokojnie zmieściła by się w dziesięciu odcinkach.

Nie ma tutaj superhero. Jest uwspółcześniona historia Chandlerowskiego kobiecego Marlowa - tylko Jessica jest ładniejsza (mimo nieoczywistej urody Krysten Ritter) - która posiada super siłę i mroczną przeszłość z szajbniętym kontrolującym umysły brytolem. Ich relacja została dobrze przedstawiona, ich motywacje są jasne i klarowne. Ale ich postępowanie nie zawsze jest konsekwentne.

Serial trzeba pochwalić za grę aktorską. Tutaj najlepiej sprawdza się Tennant, który stworzył jednego z bardziej wyrazistych, budzącego rzeczywiste obrzydzenie czarnego charaktera. Krysten co prawda dobrze sobie radzi,ale nie jest to ten sam poziom. Jednak o sile serialu mówią nie tylko aktorzy pierwszoplanowi, ale i dalszy plan. I tutaj doskonałym przykładem jest irytująca, rudowłosa sąsiadka w wykonaniu Colby Minifie, która świetnie moim zdaniem uzupełniła dalsze tło tworząc najbardziej wkurzającą postać w serialu :)

Komiksu nie czytałem - nie licząc pierwszego numeru - więc nie miałem, żadnych oczekiwań wobec serialu. Początek trochę powili się rozkręcał, choć później tempo też nie było zawrotne. I tak zostało do samego finału.
Pewnie wielu smaczków nie wyłapałem, co mogło by wpłynąć na lepszy odbiór produkcji. Sama postać poznawałem w trakcie serialu, więc nie wiedziałem czego się spodziewać. 
Ostatnie minuty dość dobrze podsumowują pierwszy sezon i chciałby aby powstał kolejny.

Serial wybitny nie jest, ale tego nie oczekiwałem. Wystarczy, że pokazał bohaterów, których chciałbym zobaczyć w kolejnym sezonie.

Więcej o komiksach i serialach superhero znajdziesz na:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz