sobota, 9 lipca 2016

Rzuć okiem #23 - Dollhouse

Rzuć okiem to cykl, w którym będę przedstawiał mniej popularne seriale i prezentował je szerszej publiczności, a może ktoś po przeczytaniu się skusi i obejrzy.
Jest to mój subiektywny wybór, a kryterium jakim się kierowałem to satysfakcja z obejrzenia danego tytułu, więc nie będzie tutaj tylko i wyłącznie wybitnych i ambitnych produkcji, ale i również obrazy czysto rozrywkowe. Jeżeli ten opis Ci odpowiada to zapraszam do zapoznania się z bohaterem tego odcinka...


Dollhouse

Jeśli tylko dysponujesz sporą gotówką to pamiętaj - wszystko można kupić! Również specjalnie stworzonych Ludzi-lalki do których firma wgra odpowiedni program, wedle życzenia. Zrobią wtedy wszystko - mogą być Twoim ochroniarzem, zabójca na Twoje zlecenie czy też spełnieniem wyrafinowanych marzeń seksualnych. Po zakończeniu misji ich pamięć jest kasowana i wgrywany jest kolejny program... Jednak pewnego dnia, główna bohaterka - Echo - odzyskuje swoje wspomnienia...


Serial już trochę zapomniany, bo jakby nie było premierę miał w roku 2009, a swoją emisję zakończył w roku 2010 i dzisiaj pamiętają go tylko wielbiciele urody Elizy Dushku i twórczości Jossa Whedona ojca takich produkcji jak "Buffy" czy kultowego już "Firefly".
Niestety "Dollhouse" nie powtórzył sukcesu swoich poprzedników i podzielił los serialu o załodze statku kosmicznego klasy Serenity, który FOX skasował po pierwszym sezonie. "Dollhouse" doczekał się dwóch sezonów i na szczęście tworzy zamkniętą całość, więc udało się uniknąć zakończenia serialu cliffhangerem, gdzie inne produkcje nie miały takiego szczęścia.
W czasie kiedy serial był emitowany obejrzałem pierwszy sezon, który może nie był zachwycający, ale był całkiem dobry. Teraz po latach postanowiłem wrócić do serialu i obejrzeć całość. Zastanawiałem się czy serial się nie zestarzał i czy wytrzyma próbę czasu.
Obawy były bezpodstawne, bo mimo tego, że serial liczy sobie dobre siedem lat to nadal się go dobrze ogląda. Oczywiście technologia posunęła się do przodu, więc czasami widać, że serial jest niedzisiejszy, ale nie odbiega skrajnie od obecnych produkcji, bo i dzisiaj zdarzają się produkcje gorzej zrealizowane.

Ale może od początku. 
Sam koncept wydaje się świetny i niesie niesamowity potencjał. Tajemnicza placówka, która oferuje usługi Lalek. Sztucznie stworzonych osobowości według wytycznych klientów. tytułowy Dom Lalek, zgodnie z zasadą: klient nasz pan, zaoferują wszystko. Zabójca na zlecenie, złodziej, kochanka czy po prostu przyjaciel do pogadania. Dla nich nie ma niemożliwych zleceń. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie Echo. 


Nie chcę się za bardzo rozpisywać o fabule, bo nie chcę spoilerować tym, którzy nie oglądali, bo według mnie warto obejrzeć. 
Nie od dziś wiadomo, że Whedon lubi współpracować z kilkoma aktorami bardziej niż z innymi i mamy tutaj niezłą śmietankę z geekowskich produkcji. Poza Dushku, grającą główna rolę, mamy Harry'ego Lennixa, którego można teraz oglądać w "The Blacklist", Tahmoh Penikett, który chyba najbardziej kojarzony jest z "Batllestar Galactica". Znany z "Agent Carter" Enver Gjokaj, który naprawdę świetnie się spisuje, a wtóruje mu Olivia Williams, która czasami potrafi zachwycić. W głównej obsadzie mamy również Dichen Lachman o bardzo oryginalnej urodzie, która nieźle zgrywa się z Gjokajem i tworzą całkiem niezła parę. Jest też Fran Kranz, grający genialnego, ale oczywiście ekscentrycznego naukowca.
Poza tym w obsadzie w mniejszych rolach mamy takie nazwiska jak Amy Acker szerzej znana jako Root z "Person of Interest", Alan Tudyk, którego raczej przedstawiać nie trzeba. Summer Glau, która ma pojawiała się na małym ekranie kilkukrotnie, ale najbardziej znana jest z "Firefly" i  "Terminator: The Sarah Connor Chronicles" oraz królowa geeków, czyli Felicia Day.
W całym serialu pojawiają się na dłużej lub krócej inne nazwiska, które powinni kojarzyć fani produkcji sci-fi czy w ogóle twórczości Jossa Whedona w ogóle.

Sama historia rozkręca się dość powoli, ale nie znaczy to, że na początku się nic nie dzieje, bo tak nie jest. W pierwszych odcinkach poznajemy bohaterów i świat oraz realia serialu. I mimo, że wydaje się że są to pojedyncze proceduralne wątki, to uważni widzowie zauważą, że scenarzyści zostawiają pewne "okruszki" fabularne, które później prowadzą nas na z góry zaplanowaną ścieżkę i wszystko staje się jasne. 
Obserwowanie poczynań Echo oraz jej otoczenia nie zawsze dostarcza rozrywki na tym samym poziomie. 
Pierwszy sezon jest równiejszy i rzadziej zdarzają się odcinki odbiegające od pewnego przyjętego poziomu, a jego końcówka naprawdę dostarcza niezłych emocji. Jednak w ogólnym rozrachunku to drugi sezon jest lepszy mimo tego, że zdarzają się epizody, które nie powinny mieć miejsca. Drugi sezon to przede wszystkim rozbudowanie świata przedstawionego, rozwinięcie postaci i ukazanie ich historii. Można powiedzieć, że drugi sezon ma za zadanie rozwinąć mitologię serialu co do pewnego momentu udaję się świetnie, ale w pewnym momencie staje się trochę chaotyczne i zapewne widmo nieuchronnego końca popchnęło twórców by dać wiernym fanom zamknięte zakończenie, co za skutkowało szybszym tempem wydarzeń i nie do końca uzasadnionymi zwrotami akcji, które wydają się wymuszone. Historia jednak jest ciekawa i emocjonująca, a im bliżej końca tym większe napięcie... choć zdarzają się pewne wpadki, które pozostawiają pewien niesmak. Ale zrzucam winę na stację, która na serialu postawiła krzyżyk.

Jak na Jossa Whedona serial może lekko rozczarować, bo nie jest to wybitny tytuł jak można byłoby się spodziewać po twórcy "Firefly", "Dr. Horrible's Sing-Along Blog" i dwóch części "The Avengers". Serial jest tylko "dobry"... czy może w porównaniu do tego co nam obecnie serwuje wielka czwórka - aż dobry.


Więcej o serialu:
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz