poniedziałek, 24 listopada 2014

Fantastyczne szorty #1: Latający Człowiek i Łzy Stali

Czasami nie możemy dostać tego czego byśmy chcieli. Niestety tak już bywa. Musimy zadowolić się tym co jest.
Jeżeli chodzi o filmy i seriale bywa tak samo. W tym jednak przypadku jest jednak światełko w tunelu. A tym światełkiem jest internet. Dokładniej dzieła, które w internecie są publikowane. Które choć w pewnym stopniu mogą ten apetyt zaspokoić.

Wpisem tym chcę zapoczątkować cykl (straciłem rachubę, który to już z kolei), w którym chciałem prezentować produkcje, które w internecie są publikowane, utrzymane są w konwencji fantastycznej, czyli produkcje sci-fi, fantasy, paranormal oraz te-nie-do-końca zdefiniowane. Przede wszystkim jednak zasługujące na to by o nich wspomnieć...
Oczywiście wszystko jest kwestią gust, aczkolwiek w tym przypadku dyskusja jest mile widziana i wręcz oczekiwana :)
Na pierwszy ogień idą...

The Flying Man

Short autorstwa Marcusa Alqueresa który napisał scenariusz, wyprodukował i wyreżyserował tego shorta. Człowiek orkiestra można powiedzieć.
Krótki film przedstawia nam sytuację, gdzie w pewnym mieście pojawia się latający człowiek.
Tak. Latający człowiek posiadający supersiłę. Niczym superbohater. Tylko, że nie do końca tak się zachowuje.
Obraz można podzielić na dwie części: pierwsza niczym intro wprowadza nas w sytuację. A czyni to za pośrednictwem kanału wiadomości, które przekazuje szokujące informację.  
Druga to część fabularna przedstawiająca kilka godzin z życia dwóch mężczyzn, którzy wybrali nie odpowiedni fach.
Na chwilę uwagi zasługuję realizacja oraz narracja filmu, która mówi: co by było gdyby. Dość realistyczne podejście do tematu. Oszczędne zastosowanie efektów specjalnych i kolejne komunikaty z offu, przedstawiane przez kolejnych prezenterów wiadomości budują niezwykły klimat.



Tears of Steel

Drugi film to dzieło Iana Huberta, który odpowiada za scenariusz i reżyserię. Klimatem przypomina nieco Matrix, aczkolwiek można znaleźć tu odniesienia również do innych produkcji. 
To już jest czyste sci-fi. Dużo scen z użyciem green screenu, co czasami widać, aż za bardzo. Właściwie można by powiedzieć, że większość tego filmu wygenerowano w komputerze, a dodano jedynie aktorów. A jest ich kilku. Nie będę się szczegółowo rozpisywał, bo można sobie doczytać po filmikiem. Nadmienię jedynie, że ich gra nie razi i spisują się całkiem nieźle, choć szału nie ma. Nie jest to produkcja fanowska czy amatorska. Widać wyłożoną tutaj kasę, która została przeznaczona nie tylko na efekty specjalne. Ale z drugiej strony widać, że za produkcją nie stało wielkie studio filmowe, które dysponuje dużym budżetem. Nie przeszkadza to jednak cieszyć się z seansu.

Film opowiada o grupie wojowników i naukowców, którzy chcą odtworzyć kluczowe wydarzenie z przeszłości, by uratować świat przed niszczycielskimi robotami... a nie pisałem, że Matrix :)



Mam nadzieję, że Wam podobało się tak jak i mi. Zapraszam do wyrażania swoich opinii i krótkich recenzji w komentarzach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz