wtorek, 23 stycznia 2018

Black Lightning - wrażenia po pilocie

Jestem po pilocie Black Lightning i przyznaję jestem pozytywnie zaskoczony. 
Nie wiem jak duże było zaangażowanie Netflixa w produkcję serialu, ale na pewno poziomem wykonania jest o niebo lepsza od tych obecnie emitowanych na The CW. Właściwie to znacznie bliżej tej produkcji do innych tytułów superbohaterskich dostępnych na platformie przygotowanych przez Marvela. 

Serial jest dojrzalszy i do takiego widza zdecydowanie jest skierowany. 
Już nie mam na myśli bardziej obrazowej przemocy, ale i sam scenariusz jest napisany w miarę logicznie i trudno się czepiać zachowania bohaterów. A motywacje głównego bohatera zostały mocno nakreślone i wiemy, że choć nie chce to musi wrócić z superbohaterskiej emerytury. Oczywiście pewne skróty fabularne są konieczne, a pewne sytuacje trochę przerysowane, ale w ogólnym rozrachunku wpisują się w konwencję serialu, więc narzekanie na to byłoby czepialstwem.
Co do bohaterów trudno coś bardziej konkretnego powiedzieć. Główny bohater ma bagaż doświadczeń i przeszłość, którą porzucił i podejrzewam, że w kolejnych odcinkach będziemy świadkami kolejnych retrospekcji, których w pilocie było raptem kilka i dość krótkie. 
Aktorki grające córki głównego bohatera lekko irytują, zwłaszcza najmłodsza, która się "buntuje", ale nie wiem na ile jest to ich własna zasługa.
Warstwa wizualna w tym efekty jak na tę stację naprawdę na dobrym poziomie.

Oglądając Black Lightning nie mogłem pozbyć się wrażenia, że gdzieś to już widziałem. Produkcja jest bardzo podobna do Luke Cage, ale tytuł od The CW nie ma takiego dusznego klimatu, choć nie wykluczone, że w kolejnych odcinkach się to nie zmieni.

Pisze to wszystko z perspektywy osoby, która w ogóle nie zna komiksowego pierwowzoru (prócz gościnnych występów w animacjach od DC Comics), więc nie wyłapałem nawiązań bądź eastereggów (aczkolwiek widok bohatera w komiksowym kostiumie mnie lekko rozbawił), ale jakoś mi to nie przeszkadza.


Podsumowując pilota ogląda się całkiem przyjemnie. Sprawnie nakreślono kierunek, w którym ruszy serial oraz przedstawiono wątki, które będą rozwijane. Bohaterowie (zwłaszcza drugoplanowi) mimo, że nie mięli zbyt dużo czasu pozwolili się poznać na tyle by wyrobić już sobie pewną opinię. Jednych da się lubić, inni pewnie będą irytować... choć może nie. W porównaniu do postaci z Arroverse Jefferson Pierce jest od nich dużo starszy, nie tylko stażem, ale i wiekiem, więc mam nadzieję, że nie będziemy odczuwać zażenowania oglądając tego superbohatera.
Na pewno obejrzę kolejne odcinki, bo mimo, że nie jest to serial wybitny (ba, nie jest nawet bardzo dobry), ale pilot na tyle dobrze prognozuje na przyszłość. Trudno byłoby mi jako miłośnikowi komiksowych produkcji odpuścić sobie tę pozycję. Zwłaszcza, że teraz nie ma w telewizji zbyt dużo dobrych produkcji superbohaterskich.




Więcej o serialu i superbohaterach na: 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz