środa, 3 czerwca 2015

Alias - Agentka o stu twarzach

Serial już nie nowy, ale jeszcze nie taki wiekowy. Niedawno sobie go odświeżyłem i jako, że jestem świeżo po finale postanowiłem podzielić się wrażeniami. Staram się unikać spoilerów

Dla przypomnienia krótki opis:
Sydney Bristow z pozoru wydaje się normalną studentką. Inteligentna, atrakcyjna dziewczyna, która jak się okazuje parę lat wstecz została zwerbowana do tajnej jednostki CIA o nazwie SD-6. Kiedy jej chłopak się jej oświadcza postanawia wyjawić mu czym naprawdę się zajmuje, co przynosi katastrofalne skutki, ponieważ szef SD-6 Arvin Sloane wydaje rozkaz zabicia narzeczonego Sydney, kiedy dowiedział się, że ta wyjawiła mu prawdę.
Zostaje uświadomiona, że SD-6 to tak naprawdę część przestępczej organizacji o nazwie Alliance of 12, która chce zdobyć władzę nad światem. 
Teraz dziewczyna jest podwójną agentką pracują dla prawdziwego CIA chce zniszczyć SD-6 i zemścić się za śmierć narzeczonego.

Trzeba przyznać na samym początku, że serial wybitny nie jest i miejscami bardzo upraszcza pewne kwestie, ale to może takie czasy w tedy były. Nasza twarda agentka, nie jest do końca taka twarda, bo średnio co drugi odcinek emocje biorą nad nią górę i nie raz i nie dwa płacze jak nie-agentka. Trochę mi się to kłóci z obrazem zimnego szpiega, zabójcy, który potrafi oszukać wyrafinowany wykrywacz kłamstw, a nie potrafi zapanować nad swoimi emocjami. Ale z czasem już się przyzwyczaiłem. Z drugiej strony to pokazuje, że jednak jest tylko kobietą przez co łatwiej ja polubić. No bo trzeba przyznać Sydney wzbudza sympatię.
Sama Jennifer Garner świetnie odnajduje się w tej roli. Choć był to dopiero początek jej wielkiej kariery to jej kreacja wyryła się w historii telewizji. Nie jest tak rozpoznawalna jak doktor House czy Walter White, ale każdy fan seriali na pewno ja kojarzy.


Postaci drugoplanowe dobrze wypełniają plan i z czasem też nie można ich nie polubić. Tutaj pozytywnie wyróżnia się Flinkman ekscentryczny geniusz komputerowy (zresztą widziałem Kevina Weismana w jakichś gościnnych występach to grał bardzo podobne role), który mimo wielkiej inteligencji czasami zachowuje się jak duże dziecko. 
Następnie jest Jack Bristow. Stereotypowy agent starej szkoły: zimny i wyzbyty emocji, profesjonalista, który pociąga za spust bez mrugnięcia okiem. Co zresztą fajnie współgra z twarzą Victora Garbera. Z czasem jednak aktor pokazuje, że  ma w swoim repertuarze więcej niż jedną minę :)

Z postaci wyróżnia się przede wszystkim Arvin Sloane, który jest chyba najbardziej rozbudowaną postacią poza naszą główną bohaterką. Twórcy czasami aż irytują bawiąc się tą postacią i wodząc widzów za nos, ponieważ do końca nie wiemy czego się po tej postaci spodziewać, ale z drugiej strony nie jest to postać rysowana tylko w czerni i bieli.
Pozostali bohaterowie nie robią już takiego wrażenia, ale przez pięć sezonów mają swoje lepsze i gorsze momenty. Na szczęście tych drugich jest mniej.

Poszczególne sezony dają nam wątki przewodnie, z tym, że pierwszy jest wprowadzeniem do świata i mitologi serialu. Ciekawiło mnie jak twórcy poprowadzą wątek zarysowany w pilocie i rozwijany w kolejnych odcinkach, ale trzeba przyznać, że rozwiązanie całkiem udane, co pozwoliło skierować serial na inne wątki.

Mimo tego, że serial jest proceduralem to jednak mamy pewna ciągłość historii z przewijającym się wątkiem Rambaldiego w tle. Co do motywu włoskiego geniusza, który wyprzedził swoją epokę to twórcy chyba nie do końca wiedzieli jak chcą go pociągnąć. Bo widać pewną niekonsekwencję w prowadzeniu tego wątku i na dodatek jest on bardzo rozciągnięty - jakby twórcy wiedzieli jak chcą zacząć i jak skończyć, ale nie wiedzieli co dać w środku. Zresztą sama kulminacja w finale i rozwiązanie wielkiej tajemnicy mnie nie do końca usatysfakcjonowało... ale może miałem wygórowane oczekiwania.

Trzeba przyznać, że twórcy nie boją się zabijać postaci, co potrafi czasem naprawdę zaskoczyć. Czasami liczba większych twistów w sezonie może przytłaczać i wydawać się wciśnięta na siłę, ale ogólnie fajnie się dać zaskoczyć.


Wracając jeszcze do obsady warto wspomnieć o gościnnych występach, pomijając Bradley'a Coopera, który dość często się pojawiał, zwłaszcza na początku. Mamy tutaj takich gości jak: Rachel Nichols, Amy Acker, Sarah Shahi, Izabella Scorupco, Terry O'Quinn, Quentin Tarantino, Joel Grey, Faye Dunaway, John Hannah, Danny Trejo czy Christian Slater. Ogólnie w pewnym momencie miałem wrażenie jakby każdy chciał zagrać w tym serialu, tyle znanych twarzy się tam przewinęło.


Więcej o serialu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz