wtorek, 29 lipca 2014

Opowiadanie: Spowiedź nieśmiertelnego

Opowiadanie to duża przesada w odniesieniu do tego tekstu, najodpowiedniejszym terminem wydaje mi się short. Do pisania aż tak krótkich form zainspirował mnie Gaiman w jednym ze zbiorów opowiadań zamieścił właśnie shorta, do 100 słów, którego to napisał na konkurs już nie pamiętam jaki, nieważne, ale najlepsze jest to że w tedy w końcu zabrałem się za pisanie po nie wiem jak długiej przerwie.
Jak zawsze komentarze mile widziane.


Spowiedź nieśmiertelnego

Znasz opowieści o chłopcu, który chciał dosięgnąć słońca? Prawie każdy ją słyszał, Ty pewnie też.
Ta opowieść jest bardzo stara. Starsza nawet niż Twoi dziadkowie i dziadkowie Twoich dziadków, gdyby oczywiście żyli.
A ja zostałem ukarany za jego pychę. Ukarany przez bogów przekleństwem nieśmiertelności.
Jedyną jego zbrodnią było chłopięce marzenie, nie wyśniony sen o wolności, który był na wyciągnięcie ręki.
Nie posłuchał moich słów przestrogi i spadł w błękitny odmęt morza, a ja do końca mej egzystencji będę błąkał się po świecie i opłakiwał jego stratę.
Tym chłopcem był mój syn. Ikar.

2 komentarze:

  1. O, bardzo ciekawa reinterpretacja mitu :) Jedyne co, to bym się przyczepił do sformułowania "błękity odmęt morza". To bodaj Stephen King pisał, że im mniej ozdobników, tym lepiej - po czym oczywiście "rozdymał" swoje opowieści do sążnistych rozmiarów :) Mu chodziło akurat o przysłówki, typu "powiedział szybko", "rozpoczął gwałtownie", bo o ile uda się ich uniknąć, to powinno to wynikać z sytuacji bohatera, a nie z tego, że napiszemy, że coś zrobił w jakiś sposób. Ten "niebieski odmęt" jest pretensjonalny, przesadzony, kiczowaty. Już chyba lepiej brzmiałby "niebieska toń" morza. Albo po prostu "niebieska cisza" morza :) Ale to detal, po czołówkach seriali i komiksowych rozważaniach, kolejny wpis, który mi się bardzo podoba, a blog - z tego, co widzę, rozszerza się w różne, coraz ciekawsze, kierunki :) Przy okazji, z życzeniami miłej lektury, inna reinterpretacja mitu, autorstwa Franza Kafki:

    Franz Kafka, Sęp

    Był sęp, który szarpał mi nogi. Postrzępił mi buty i pończochy, a teraz dziobał już nogi. Wciąż tłukł dziobem, potem niespokojnie okrążał mnie kilka razy i znowu zabierał się do swo-jej roboty. Jakiś pan przechodził obok, chwileczkę się przyglądał i potem zapytał, dlaczego pozwalam na to sępowi.
    - Przecież jestem bezbronny – rzekłem – przyleciał i zaczął szarpać, chciałem go oczywi-ście odpędzić, usiłowałem zadusić go, ale takie zwierzę jest bardzo silne, chciało mi już nawet skoczyć do twarzy, wolałem przeto poświęcić nogi. A teraz są już prawie poszar-pane.
    - Że też pan daje się tak męczyć – powiedział ów pan – jeden strzał i po sępie.
    - Czyżby? – zapytałem – zechce pan to zrobić.
    - Chętnie – odparł ów pan – tylko pójdę do domu i przyniosę strzelbę. Może pan jeszcze pół godziny poczekać?
    - Tego nie wiem – odrzekłem i przez chwilę stałem zdrętwiały z bólu, potem powiedziałem: - Proszę, na wszelki wypadek niech pan spróbuje.
    - Dobrze – rzekł ów pan – pośpieszę się.
    Podczas rozmowy sęp przysłuchiwał się spokojnie i jego wzrok wciąż wędrował pomiędzy mną a panem. Teraz spostrzegłem, że wszystko zrozumiał: wzbił się w powietrze, wygiął się daleko do tyłu, aby nabrać dostatecznego rozpędu, i potem, niby oszczepnik, wbił głęboko we mnie dziób przez moje usta. Padając, czułem, oswobodzony, jak utonął w mojej krwi, która wypełniła wszystkie głębiny i przelewała się przez wszystkie brzegi.


    Przełożył Roman Karst

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za komentarz. Short ma już parę lat i wtedy dopiero szlifowałem swój warsztat, nie to żebym teraz pisał nie wiadomo jak, ale w tedy ten tekst mi się podobał, a jaj wiadomo człowiek sam sobie największym krytykiem. Jednak nie zamierzam już tego zmieniać, bo tekst i tak przechodził kilka poprawek i taka była wersja ostateczna.

    Co do Kafki, to nie wiedziałem, że pisał również tak krótkie formy. Ale short naprawdę niezły.

    Cieszę się, że blog się podoba. W założeniu będzie oscylował w tematach serialowych i około komiksowych, a przynajmniej na razie.

    OdpowiedzUsuń