niedziela, 11 stycznia 2015

Nibyrecenzja: Marvel's Agent Carter [odcinki 1x01 i 1x02]


Agentka Carter to postać, która pojawiła się w Captain America i od razu zyskała sympatię widzów. Nie tylko jako ukochana Steve'a. Przede wszystkim jako sympatyczna sympatyczna, ale twarda kobieta, która potrafi sobie radzić w trudnych sytuacjach, co mogliśmy później oglądać w one-shocie dołączonym do wydania Blu-Ray i DVD Iron Mana 3.
Po bardzo pozytywnych opiniach i entuzjastycznym przyjęciu shorta, ludzie z Domu Pomysłów zobaczyli jaki potencjał drzemie w tej postaci i postanowili to wykorzystać. Co prawda nie jest to postać, która mogłaby zawitać do kin, ale na serial nadaję się idealnie. 

Sam serial miał niedawno swoją premierę i emitowany będzie przez siedem kolejnych tygodni. Sam pomysł żeby historię zamknąć w ośmiu odcinkach spotkał się z moim pozytywnym nastawieniem i nadzieją na ciągłą fabułę i bark niepotrzebnych dłużyzn.
Na dodatek za kolejne odcinki mają odpowiadać ludzie od filmów o Kapitanie, co pozwalało wierzyć, że serial trafił w dobre ręce. Jak jest w praktyce?


Jest dobrze. 
Przez chwilę zastanawiało mnie kiedy będzie osadzona akcja serialu i jak się okazuje jest to przed wydarzeniami z krótkometrażówki. Peggy dopiero musi udowodnić, że zasługuje na szacunek i że może być pełnoprawną agentką.

Główny wątek oparto na domniemanej zdradzie Starka, który miałby rzekomo sprzedawac swoje wynalazki na czarnym rynku wrogom Stanów Zjednoczonych. Sam oskarżony oczywiście utrzymuje, że jest niewinny. Prosi Peggy o pomoc w ustaleniu kto próbuje go wrobić i odzyskaniu dobrego imienia, a pomagać ma jej w tym jego kamerdyner Edwin Jarvis. W trakcie śledztwa okazuje się, że jeden z projektów został wykorzystany do stworzenia broni. Za wszystkim wydaje się stać tajemniczy Lewiatan.
Kim albo czym on jest? Dlaczego Stark wybrał Peggy i co tak naprawdę za tym stoi? Czy Jarvis wyjawi jej te powody? Na odpowiedzi za pewne przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Jednak trzeba przyznać, że serial zapowiada się interesująco. 

Hayley Atwell świetnie radzie sobie z rolą sfrustrowanej i poirytowanej agentki, która jest niedoceniana przez kolegów. Jako twarda babka wypada dobrze, ale z drugiej strony na scenie balu widać, że granie pięknej, uwodzicielskiej kobiety nie przychodzi jej tak swobodnie.
Jednak aktorsko postać Peggy wypada tak samo dobrze jak w filmie o Kapitanie i one-shocie, więc tak na prawdę nie ma co się czepiać na siłę.


Dobre wrażenie robi również Jarvis, który sprawia wrażenie jakby nie za bardzo pasował do roli szpiega, ale podejrzewam, że to tylko pozory. Aktorsko jest nieźle, choć akurat jest to rola dość specyficzna przez co James D'Arcy tak naprawdę niewiele miał do zagrania. 
Jarvis z Peggy tworzą świetną parę, choć na początku nie za bardzo potrafili się porozumieć to z czasem na pewno lepiej się zgrają.

W pilocie mamy akcję, jest humor, kilka świetnych dialogów, czyli to czego możemy się spodziewać idąc do kina na film Marvela. Agent Carter jednak nie jest produkcją aż tak dużego kalibru, więc wszystko tutaj jest stonowane i dostosowane do warunków telewizji. Jednak nie jest to mankamentem, bo też nie spodziewałem się po serialu rozmachu kinowego
blockbustera.

Co mnie pozytywnie zaskoczyło to fragmenty filmu Captain America i ścisłe nawiązanie do niego. W Agentach też to oczywiście było, ale tam pokazano na ekranach kilkusekundowe fragmenty drugiej części, a w nowym serialu jest tego trochę więcej.
Na plus również klimat lat czterdziestych, widoki miasta ładnie przedstawiono i scenografia tego dopełnia, kostiumy oczywiście też na poziomie.
Jeżeli chodzi o kwestie techniczne to jest to poziom, który mogliśmy oglądać w drugim sezonie Marvel's Agents of S.H.I.E.L.D., a czasami nawet lepiej.

Widać, że Marvel po pierwszym sezonie MAoS czegoś się nauczył i pilot Marvel's Agent Carter robi lepsze wrażenie.
Drugi odcinek kontynuuje watki podjęte w pilocie i choć mamy mniej akcji i trochę więcej dialogów to i tak jest dobrze. 
Ukazane jest życie Peggy poza biurem i rolą agentki, ale nie zabiera to dużo czasu antenowego i służy tylko ukazaniu roli i miejsca kobiety w społeczeństwie w tamtych czasach, co oczywiście konieczne nie było, bo można się było tego domyśleć po scenach w biurze czy jadłodajni, ale widać twórcy chcą się upewnić, że amerykanie na pewno zrozumieją.
Mimo takich krótkich przestojów cały czas coś się dzieje.

Jet też intryga, jest tajemnica. Ale co tam Lewiatan... Mnie bardziej interesuje kim jest żona Javisa.


Jeżeli lubisz seriale i klimaty superhero zapraszam na stronę:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz