poniedziałek, 23 czerwca 2014

Deus ex machina... rzecz o Person of Interest


Kiedy 22 września 2011 wyemitowano pierwszy odcinek Person of Interest chyba nikt się nie spodziewał czym ten serial się stanie i jak zamiesza w telewizji. Prosty koncept serialu wyewoluował w naprawdę wciągającą historię pełną emocji i zwrotów akcji, a końcówka trzeciego sezonu zdaje się sugerować, że dotychczasową formę serialu możemy pożegnać. Tylko czy na stałe? Czy produkcja pozbędzie się jednego ze swoich znaków rozpoznawczych? Zobaczymy.


Loading...

W tekście mogą pojawić się spoilery

, choć w miarę możliwości postaram się ich unikać.
Czujcie się ostrzeżeni


Jonathan Nolan miał wizję. Nie wszyscy z początku wiedzieli na czym ona polega.

Z czasem jednak widzowie przekonali się, że jest to człowiek bez którego serial nie byłby tym czym jest. Z prostego wydawało by się konceptu stworzyć serial wybitny, nieszablonowy, choć czerpiący garściami ze sprawdzonych rozwiązań. Potrafiący klisze wykorzystać tak, że historia i bohaterowie intrygują, ich losy wciągają i budzą emocje.

Maszyna. Pierwsza działająca sztuczna inteligencja. Mogłoby się wydawać, że nic oryginalnego jak na serial i tak też się wydawało przez pierwsze kilka odcinków. W każdym epizodzie mieliśmy nowy "numer", co prawda nie były to nudne odcinki. Tajemnica związana z przeszłością naszych bohaterów oraz samej Maszyny najbardziej przyciągała przed ekran. Z czasem jednak pojawiły się większe wątki, które zaczęły wracać. Nic specjalnego, bo w innych serialach też tak jest. Jak się okazało niezupełnie. Person of Interest udowodniło, że nie jest zwykłym serialem - i jak napisałem we wstępie - namieszało w telewizji.


LOG ON

Pierwszy sezon to była rozgrzewka. Przedstawienie zawodników i ostrożne badanie przeciwnika. Pierwszoplanowa para już od pierwszego odcinka elektryzuje, ich wzajemna relacja jest świetnie przedstawiona, a im dalej tym większe emocje wzbudzają. Na początku zdystansowani z czasem relacja pracodawca-pracownik zaczęła ewoluować i choć Reese oraz Finch przeszli długa drogę to dzięki temu teraz mogą nazwać się przyjaciółmi. I nie ma w tym żadnej sztuczności, nie jest to naciągane, nie zmienia się to z odcinka na odcinek. Czasami ich rozmowy i wzajemne docinki były najlepszymi momentami danego odcinka.

Obsadzenie Jima Caviezela i Michaela Emersona było dla mnie strzałem w dziesiątkę, bo duet ten się świetnie zgrywa, nie ma miedzy nimi zgrzytów. Nie mamy wrażenia, że coś tutaj nie gra. Jim jako John świetnie się sprawdza nie tylko jako zabójca, ale w trzecim sezonie pokazał, że potrafi ukazać szeroki wachlarz emocji. Z Emersonem jest podobnie. Jako Harold jest do przesady opanowany i zaciekle broni swoich sekretów. W ukazywaniu emocji jest chyba nawet bardziej oszczędny niż John, ale kto ogląda serial ten wie, że w środku Fincha dzieje się więcej niż pokazuje. A zdanie jakie wypowiada w jednym z ostatnich odcinków trzeciego sezonu zmusza nas do zrewidowania naszego stosunku do tej postaci.


Postaci drugoplanowe są nie mniej ciekawe i intrygujące. Nie chodzi tylko o pozytywnych bohaterów, ale też o tych złych. Każdy kto ogląda seriale - i nie tylko - wie jak trudno stworzyć wyrazistego, ciekawego i przede wszystkim wiarygodnego czarnego charaktera. Dla mnie największym ZŁYM serialu jest Simmons. Postać, której nie można nie lubić. Z kolei mieszane uczucia wzbudza Elias. Jest to doskonały przykład nie-do-końca-czarnego-charakteru, który momentami może wzbudzać sympatię, a pewne jego działania aprobatę widzów. Jednak pamiętajmy, że to John uratował mu życie, czego nasz mafiozo na pewno nie zapomni. W drugiej połowie już się nie pojawił, ale jestem pewien, ze zobaczymy go w czwartym sezonie.


Root system: y/n?

Największą zaletą trzeciego sezonu było awansowanie Sarah Shahi do stałej obsady. Niewątpliwie "była agentka" Shaw wprowadziła do serialu nieco świeżości, ale też sporo humoru. Miała kilka naprawdę świetnych onelinerów. Ale też jej pojawienie się wprowadza nową dynamikę jeżeli chodzi o relację w naszej ekipie. O ile przekomarzanie się z Lionelem, jest miejscami naprawdę śmieszne. To relacja z Johnem - mimo iż oboje są raczej zdystansowani w okazywaniu emocji i starają się je ukrywać, to nie wątpię, że w czwartym sezonie twórcy postanowią połączyć tych dwoje romantyczną relacją... jakby dziwnie to nie brzmiało :)


O ile w pierwszym i drugim sezonie Maszyna była postacią drugoplanową to w trzecim gra pierwsze skrzypce. Nie tylko poprzez związek maszyny i Root, którą naprawdę świetnie się ogląda jako "interfejs". "Dziecko" Fincha zdawało sobie sprawę z działań Decimy wcześniej niż mogliśmy przypuszczać.
Świetny odcinek, który można traktować jako prequel już w tedy ukazywał, że Maszyna nie pozostanie samotna na długo.
Od drugiej połowy trzeciego sezonu Maszyna niczym gracz w szachy, wykonywała poszczególne ruchy za pionki mając naszych bohaterów. I choć Root mimo niezwykłej z nią więzi nie do końca była świadoma dokąd te działania doprowadzą.


Wszyscy myśleliśmy, że dojdzie do nieuniknionej konfrontacji Maszyny z Samarytaninem. Jednak wszyscy się myliliśmy. Wszystko to co widzieliśmy to przygotowania nie do walki, ale desperacka próba przetrwania. Mimo wszystko dzieło Fincha nie chciało by nasi bohaterowie zostali odnalezieni. Pytanie tylko dlaczego? Czy Maszyna nie jest wystarczająco "sprytna" żeby pokonać Samarytanina? Dzieło Decimy ma większą moc obliczeniową, ale nie jest tak doświadczone.
Dlaczego nie widzieliśmy walki dwóch sztucznych inteligencji? Czyżby Maszyna została pokonana? Czy może Samarytanin ją pochłonął?
Na te pytania zapewne dostaniemy odpowiedzi w czwartym sezonie.


Saving...

Co sprawia, że Person of Interest stało się serialem, który jest brany za przykład. Czy nie było nikogo innego kto mógłby stworzyć TAKI serial przed Jonathanem Nolanem. Wszak koncept był banalnie prosty. Konstrukcja fabularna też nie jest jakaś skomplikowana. "Zróbmy procedural i wrzućmy do niego większe wątki, które będą się pojawiać co jakiś czas" - czy nikt na to wcześniej nie wpadł? Wcześniej może nie albo efekt był daleki od oczekiwanego. Teraz wielu twórców chce naśladować produkcję CBS, choćby ich Intelligence tak bliskie tematyką serialowi Nolana. Niestety nie dostało zamówienia na drugi sezon, ale nie ma się co dziwić, bo jakością nawet w połowie nie dorównywało przygodom Rease'a i spółki. Z kolei dla NBC takim PoI miało być The Blacklist, które zobaczymy jesienią z nowymi odcinkami. Jednak mimo kilku w miarę dobrych odcinków "Czarna lista" nie wyróżnia się zbytnio na tle innych produkcji telewizyjnych i myślę, że tylko Spader ją ratuje. Trudno w tej produkcji doszukiwać się tej pomysłowości i jakości jaką prezentuje produkcja CBS.

Person of Interest może nie startuje do prestiżowych nagród telewizyjnych. Nie jest serialem pokroju Breaking Bad, ale dostarcza rozrywki na wysokim poziomie i w moim rankingu jest to najlepszy serial z telewizji ogólnodostępnej.



Więcej o serialu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz