sobota, 21 czerwca 2014

Z kart książki na ekran, czyli moja wishlista [cz.2]

W poprzedniej części wyjaśniłem ideę wpisów, ale może jeszcze raz przypomnę.
Chcę przedstawić pozycję książkowe, które według mnie mogły by świetnie sprawdzić się w formie serialu, dla poszczególnej pozycji jest krótkie uzasadnienie... ale jeszcze raz zaznaczę to tylko i wyłącznie moja opinia. Wiadomo, że adaptacje książek są trudnym, a czasami nawet niemożliwym przedsięwzięciem. A jeżeli już dojdzie do ekranizacji to dużo ona na tym traci.
W swoich wpisach teoretyzuję i przedstawiam to co chciałbym obejrzeć, kwestię wykonania pozostawiam domyślnie jak najbliższą klimatowi książki (tak jak ja bym chciał, aby to zrobiono).
Wiele z tych pozycji wymienionych już w poprzedniej części czy w kolejnych ma raczej znikome szanse na zaistnienie, ale pisanie o tym "co by było gdyby" daje mi niesamowitą frajdę.
Spoglądając na poprzedni wpis, stwierdzam, że sposób przedstawienia stworzony całkiem bezwiednie się sprawdza, więc będę go stosował w kolejnych wpisach. Postaram się także by w każdym zestawieniu pojawiła się książka polskiego autora.

W drugiej części 
zaczniemy od:




Cykl o Kane'ie Karla E. Wagnera



Stworzony przez Szaleonego Boga dla jego rozrywki, syn Adama, którego Ewa była tylko macochą. Zabija własnymi rekami swojego brata Abla za co zostaje ukarany wieczną tułaczką po świcie. Nie starzeje się i nie może umrzeć śmiercią naturalną, ale można go zabić. Kane to wyśmienity wojownik i czarnoksiężnik, który ma tylko jeden cel w życiu - znaleźć sposób na zabicie Szalonego Boga. Poprzez wieki podróżuje napotykając różne przygody. Jest bohaterem kilku książek i wielu opowiadań. Porównywany do Conana, choć to raczej jego przeciwieństwo i antybochater, który nie cofnie się przed niczym i usunie każdą przeszkodę w drodze do celu.

Dlaczego? Czarne charaktery mają coś w sobie. Historia kontrowersyjnego Dextera pokazuje, że bohaterem serialu nie muszą być "dobre", pozytywne postacie. A Kane jako antybohater na pewno ma w sobie pewien magnetyzm, który przyciąga i pozwala śledzić jego historię z zainteresowaniem. Jest dużo inteligentniejszy niż Conan i nie tak jednowymiarowy jak bohater książek Howarda, zresztą chyba żaden serial o Cymmeryjczyku raczej nie odniósł sukcesu. 
Serial o Kane'ie mógłby składać się z pięciu sezonów w każdym skupiając się na jednej z książek od jego originu do współczesnych lat '30 XX wieku, gdzie jest handlarzem narkotyków i reporterem gazety. Na pewno widziałbym go w jakiejś kablówce ze względu na poziom przemocy i samą brutalność samego bohatera.


Slan Alfreda E. van Vogta

Historia chłopca mutanta, który musi uciekać od prześladowań zwykłych ludzi i zmierzyć się ze swoim prawdziwym przeznaczeniem.* Brzmi znajomo? 

Od razu narzucają się skojarzenia z X-Menami, tylko, ze historia młodego slana została napisana w 1946 roku, kiedy jeszcze nie utarło się słowo "mutant". Slanami nazywano osobników, którzy mieli na głowie małe wyrostki, niczym jaśniejsze pasemka włosów. Były one czymś na kształt przedłużenia nerwów, dzięki nim posiadali ogromne zdolności mentalne z czytaniem w myślach na czele, co nie podobało się normalnym obywatelom. Uciekając i ukrywając przed prześladowaniem bohater znajduje sobie podobnych, by pod koniec historii odkryć szokującą prawdę, o prześladowcach... Szczerze mówiąc nie pamiętam wszystkich szczegółów historii, ale wiem że nie mogłem się oderwać. Czuć, że to stara książka, ale ma w sobie pewną ponadczasowość... pod koniec książki opisane jest wystrzelenie rakiety na księżyc. Nie bez kozery van Vogt należał do Wielkiej Czwórki Złotej Ery S-F.

Dlaczego? Historii o tolerancji nigdy dość, tym bardziej w wydaniu s-f. Historia na prawdę jest ciekawa, choć ma już swoje lata i na dzisiejsze standardy może tracić myszką - jak to się mówi, ale nie żałuję, że po nią sięgnąłem i chętnie obejrzałbym to na ekranie. Fajnie było by to zobaczyć w pulpowym stylu lat '40 XX wieku gdzie mamy zaawansowaną technologię i slanów. Dzisiejsza technologia pozwoliła by na zrealizowanie takiej wizji, tym bardziej, że w książce nie ma zbyt dużo fajerwerków. 
Spokojnie historii by starczyło na 10 odcinkowy sezon, a biorąc pod uwagę kolejne książki ze świata Slan i na dwa kolejne.



Cykl Kuzynki Andrzeja Pilipiuka

Na cykl składa się trzy książki "Kuzynki", "Księżniczka" i "Dziedziczki". Książki lekkie i przyjemne trzeba dodać, w sam raz na wakacje :) 
Historia rozpoczyna się kiedy młoda pracownica CBŚ Katarzyna Kruszewska kierując się rodzinną legendą śledzi losy swojej tajemniczej kuzynki Stanisławy. Ta druga z kolei w niewyjaśnionych okolicznościach pojawia się w Krakowie i zatrudnia się w szkole żeńskiej jako nauczycielka francuskiego. Katarzynie udaje się odnaleźć Stanisławę, panie szybko się zaprzyjaźniają i Kasia poznaje tajemnicę Stanisławy, która jest znacznie starsza niż wygląda. Za chwilę jednak pojawia się kolejna - trzecia już - tajemnicza istota płci żeńskiej, wieku nieprzyzwoicie młodego i urody nieprzeciętnej, która również pod żadnym względem nie przypomina typowej nastolatki. Jakoś nie przepada za światłem słonecznym i ma dziwny akcent. Akcja osadzona jest w Krakowie, więc dla ludzi tam mieszkających zapewne nie będzie problemu odnaleźć opisane w książkach lokacje. 


Dlaczego? Kto oglądał ekranizacje Pana Samochodzika i Szatana z siódmej klasy i te filmy mu się spodobały na pewno spodobałby się i serial o kuzynkach, bowiem klimatem cykl przypomina wyżej wskazane pozycje. Oczywiście trzy piękne dziewczyny na ekranie były by tylko jednym z powodów dla którego warto byłoby go oglądać :) Jeżeli ktoś lubi intrygi, tajemnice z dawnych czasów, styl Pilipiuka i... Kraków, to serial na pewno by się mu spodobał. 
Każdą książkę można było by potraktować jako sezon i nawet w polskich realiach można byłoby pokusić się o jego realizację, bowiem w książce nie ma aż tak dużo elementów, które wymagały by większych inwestycji. Co prawda scenografia i kostiumy to jedno, ale za to nie trzeba byłoby wykorzystywać za dużo efektów komputerowych.


Mini-powieść W Górach Szaleństwa Howarda P. Lovecrafta

Przyznam szczerze mam słabość do twórczości Samotnika z Providance, jego utwory są wyjątkowe i choć przypisuje mu się z jednej strony grafomaństwo z drugiej strony geniusz to co by nie mówić odcisnął swoje piętno na współczesnej literaturze i wielu twórców horrorów czerpało inspirację z jego utworów. "W Górach Szaleństwa" to utwór z którego Lovecraft był niesamowicie dumny i nie ma co się dziwić to jedno z jego najwybitniejszych dzieł.
Choć sama historia jest prosta w założeniu to jej klimat i budowanie nastroju grozy robi swoje. Fabuła skupia się na ekspedycji na Antarktydę, gdzie znaleziono ślady tajemniczej cywilizacji (chyba nie da się policzyć ile razy później był wykorzystywany ten schemat). Im głębiej schodzą badacze tym więcej odkrywają, ale też coraz bardziej obce są znaleziska i ślady jakie znajdują, nie mają nic wspólnego ze znaną ludzką cywilizacją. Coraz bardziej ich przeraża to co odkrywają, każdy powoli zatraca się w szaleństwie, aż do samego dwuznacznego finału.

Dlaczego?
Za ekranizację miał wziąć się Del Toro już 10 lat temu, ale jakoś jest to odkładane, choć teraz na ekranizację są większe niż kiedykolwiek (pisałem to jakiś rok temu, teraz Del Toro wziął się za The Strain
). Natomiast fajnie byłoby zobaczyć serial, który nie jest tak ograniczony ramami czasowymi w jakich musi zmieścić się film. Sześć godzinnych lub trzy 90 minutowe odcinki były by według mnie odpowiednie do przedstawienia historii i odpowiedniego zbudowania klimatu, co prawda dość długo się rozkręca, ale potem mamy to co w Lovecrafcie najlepsze. Poza tym dawno nie oglądałem dobrego serialu w gatunku horroru i choćby na tym polu produkcja mogłaby się wybić, gdyby nazwisko autora książki by nie wystarczyło :)


Na dzisiaj to byłoby na tyle. Oczywiście to nie wszystko, więc na pewno pojawi się kolejna część. Zapraszam wszystkich do komentowania i przedstawiania swoich propozycji.


* - http://lubimyczytac.pl/ksiazka/61445/slan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz